Store oznajmił też, że Izraelowi grozi na arenie międzynarodowej wizerunek "permanentnego okupanta", o ile obecny impas w rozmowach pokojowych będzie się przedłużał. Wyraził obawę, że będzie to prowadzić do "dalszej delegitymizacji" Izraela i zaszkodzi jego bezpieczeństwu. - Mówię to jako przyjaciel Izraela - podkreślił Store, który rozmawiał w Jerozolimie z premierem Benjaminem Netanjahu i szefem izraelskiej dyplomacji Awigdorem Liebermanem. Norweski minister oznajmił, że po spotkaniu z Liebermanem był "bardzo rozczarowany". - Jego stanowisko jest jasne: zapomnijcie o tym - relacjonował. Przywołał argumentację szefa izraelskiego MSZ, który uważa, że na przeszkodzie porozumieniu stoi przepaść w poziomie życia, ponieważ PKB na osobę w Izraelu wynosi 30 tys. dolarów, a po stronie palestyńskiej - zaledwie 3 tys. - Dla mnie to sygnał, że nie ma szczerej woli pójścia do przodu - ocenił Store.
- Głównym wyzwaniem dla Izraela w tym stuleciu jest to, że prezentuje się on jako okupant naruszający prawo międzynarodowe - stwierdził norweski minister. Zaznaczył, że miejsce państwa żydowskiego jest wśród innych demokracji, w pierwszej lidze światowych graczy.
Store ujawnił, że przekonywał Netanjahu do pilnego wystąpienia z inicjatywą dyplomatyczną na rzecz porozumienia z Palestyńczykami i tłumaczył mu, że przyczyną prób delegitymizowania Izraela w świecie jest wrażenie, że okupacja terytoriów palestyńskich nie jest tymczasowa, lecz trwała. W rezultacie może się rozpocząć dyskusja nie o dwóch odrębnych państwach, ale o rozwiązaniu konfliktu w ramach jednego państwa - z zagwarantowaniem praw mniejszości. Norweski minister uznał tę opcję za "paskudną". - Będziemy mieli do czynienia z jednym państwem, w którym ludzie nie mają równych praw. Możecie je nazywać jak chcecie, ale moim zdaniem, nie będzie ono zgodne z ideałami izraelskiej demokracji - ocenił.
PAP, arb