Pierwsze pod auspicjami UE negocjacje między Prisztiną a Belgradem od czasu oderwania się Kosowa od Serbii i ogłoszeniu w lutym 2008 roku niepodległości, miały rozpocząć się we wtorek po południu, jednak delegacja z Kosowa pod przewodnictwem wicepremier Edity Tahiri, nie dotarła do Brukseli na czas. W tej sytuacji serbska delegacja poinformowała, że czeka na rozpoczęcie rozmów do godziny 19. Rozmowy mają na celu rozwiązanie problemów praktycznych, utrudniających życie zarówno Albańczykom, jak i Serbom z Kosowa. Nie będzie w nich poruszana kwestia oderwania się Kosowa od Serbii, co wyraźnie zapowiedzieli przedstawiciele kosowskich władz. Serbia np. nie uznaje dokumentów wydawanych przez Kosowo. Paszporty kosowskie nie są ważne w Serbii, co praktycznie sprawia, że Kosowianie, którzy chcą udać się do Europy Zachodniej drogą lądową, muszą nadkładać drogi omijając Serbię i jadąc przez Albanię i Czarnogórę.
Inny nierozwiązany problem polega na tym, że mieszkańcy Kosowa mogą w zasadzie otrzymać dokumenty serbskie, gdyż Serbia uważa w dalszym ciągu Kosowo za swą prowincję. Jednak władze w Belgradzie wycofując się z Kosowa pod koniec konfliktu z lat 1998-1999 zabrały wszystkie cywilne księgi rejestracyjne. Aby otrzymać świadectwo urodzenia i serbski paszport, trzeba pojechać z Kosowa do Serbii, co nie jest możliwe z dokumentami wystawionymi w Prisztinie. Jeśli jednak ktoś ma dokumenty serbskie, nie może wjechać samochodem do Serbii, gdyż Belgrad nie uznaje tablic rejestracyjnych Kosowa. Zresztą i Priszina nie uznaje serbskich tablic rejestracyjnych wystawionych przez wierne Belgradowi władze serbskie w północnej części Kosowa.
Samoloty, które lądują w Prisztinie, nie mogą korzystać z serbskich korytarzy powietrznych. Serbowie wycofując się z Kosowa zabrali też wszystkie wykazy dotyczące własności gruntów, co utrudnia obrót ziemią w tym nowym państwie.
Niepodległość Kosowa, której stanowczo sprzeciwia się Serbia, przy wsparciu Rosji i Chin, uznało do tej pory 75 państw, w tym 22 z 27 członków Unii Europejskiej.pap, ps