Dżebril zdecydowanie odrzucił hipotezę podziału Libii, której wchodnią część przejęli już powstańcy, a zachodnią, poza kilkoma ośrodkami miejskimi, wciąż kontroluje reżim pułkownika Muammara Kadafiego. - Od pierwszego wyzwolonego miasta ludzie mówili, że Trypolis to nasza stolica - powiedział.
"Mamy problem w RB ONZ"
Wraz z odpowiedzialnym w Radzie za sprawy zagraniczne Alim Essawim, byłym ambasadorem w Indiach, który w lutym ustąpił ze stanowiska na znak sprzeciwu wobec brutalnego tłumienia antyrządowych manifestacji, Dżebril od wtorku przebywa w Strasburgu na zaproszenie frakcji liberałów. Francja i Wielka Brytania, stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, pracują na projektem rezolucji, która pozwoliłaby na ustanowienie strefy zakazu lotów nad Libią. Na razie sprzeciwiają się temu jednak Rosja i Chiny. - Mamy problemy w RB ONZ, bo jej stali członkowie mają sprzeczne interesy, a każdy ma prawo weta. Są jednak inne metody wprowadzenia zakazu lotów, bez Rady Bezpieczeństwa - powiedział Dżebril.
Dżebril zapowiedział, że jeszcze przed piątkowym nadzwyczajnym szczytem UE w sprawie Libii "odwiedzi (z Essawim) kilka krajów", by przekonywać je do uznania tymczasowej Narodowej Rady Libijskiej. - Prosimy o natychmiastowe uznanie Narodowej Rady za jedynego przedstawiciela Libii. Reżim, który strzela do swych obywateli traci legitymację. Musimy być zgodną z prawem jednostką reprezentującą naród. Potrzebujemy pomocy - powiedział. Zapewnił, że Rada reprezentuje szerokie spektrum społeczeństwa Libii.
"Procedury są najważniejsze"
Apel do UE o nawiązanie kontaktów z Radą, co oznacza jej uznanie, znalazł się w projekcie rezolucji, którą Parlament Europejski ma przyjąć w czwartek. W środowej debacie z eurodeputowanymi szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton nie odniosła się jednak do tego postulatu, zasłaniając się tym, że rezolucja nie została jeszcze formalnie przyjęta. - To nie brak szacunku wobec tymczasowej Rady, ale nie mogę powiedzieć, co zalecę; musimy postępować według procedur. Mogę czynić tylko to, co mieści się w moich uprawnieniach. Decyzja należy do państw członkowskich - powiedziała Ashton.
zew, PAP