"Kadafi nie chce robić z Bengazi drugiego Sarajewa"

"Kadafi nie chce robić z Bengazi drugiego Sarajewa"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Muammar Kadafi (fot. Wikipedia) 
Muammar Kadafi nie używa lotnictwa w atakach na pozycje partyzantów, ponieważ nie chce, by bombardowania Bengazi zmobilizowały międzynarodową opinię do interwencji wojskowej w Libii - uważa Ben Barry z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS). W jego ocenie układ sił sprzyja Kadafiemu, ale porażka partyzantów nie jest przesądzona, poza tym nawet ich ewentualna porażka nie musi oznaczać końca konfliktu.
- Władze Libii mogły studiować konflikt w Bośni z 1995 roku i zorientowały się, że bośniaccy Serbowie, biorąc zakładników spośród personelu ONZ, masakrując ludność cywilną w Srebrenicy i ostrzeliwując Sarajewo, przyczynili się do ukształtowania się międzynarodowego konsensusu na rzecz interwencji wojskowej, która zmieniła układ sił przeciw nim - ocenia Barry. - Gdyby lotnictwo libijskie zbombardowało Bengazi, działająca w mieście Narodowa Rada Libijska miałaby mocny argument, by domagać się od międzynarodowej społeczności ochrony ludności cywilnej - dodaje ekspert.

Zdaniem Barry'ego libijscy powstańcy mogą ufortyfikować Bengazi, tak by bitwa o miasto nasuwała skojarzenia z oblężeniem Sarajewa przez bośniackich Serbów. - Miasto liczące ponad 1 mln mieszkańców, o powierzchni 50 km kw., ma duży potencjał obronny, a także propagandowy. Powstańcy mogą przedstawić walkę o miasto jako atak na ludność cywilną, tak jak robił to rząd Bośni w mistrzowskiej operacji psychologicznej, która miała duży wpływ na opinię w USA i w świecie - zauważa Barry.

Barry ocenia też, że reżim Kadafiego nie nastawia się na szybkie zwycięstwo, lecz na długotrwały konflikt. Zwycięstwo dyktatora ekspert nazwał "prawdopodobnym", choć nie uznał go za "nieuchronne". Zdaniem Barry'ego ewentualne zdobycie Bengazi nie zakończy wojny domowej, ponieważ powstańcy mogą przejść do wojny partyzanckiej. - Im dłużej wojna będzie trwała, tym bardziej przeciwnicy Kadafiego mogą się zradykalizować i uznać terroryzm za opcję. Im dłuższa wojna, tym większa polaryzacja po obu stronach i większa groźba popełnienia zbrodni wojennych po obu stronach - ostrzega Barry. Jego zdaniem ewentualna wojna partyzancka mogłaby być okazją dla Al-Kaidy i pokrewnych jej organizacji do ustanowienia przyczółku w Libii, tak jak stało się to w Iraku.

PAP, arb