Podczas spotkania, w którym uczestniczyli głównie amerykańscy Żydzi, Gruber opowiadała o festiwalach kultury żydowskiej, w tym słynnym już, organizowanym na krakowskim Kazimierzu. Mówiła o szkołach i instytucjach o charakterze edukacyjnym, gdzie nie tylko polscy Żydzi mogą poznawać swoją historię i tradycje, ale które przyciągają także Polaków. Zwracała uwagę na wytworzenie pewnej mody. Zaowocowała ona m.in. rozkwitem niezliczonych sklepów, kafejek i restauracji z żydowskim jedzeniem.
Amerykańska pisarka, która była w latach 80. reporterką UPI w Polsce i została przez komunistyczne władze wydalona, wróciła nad Wisłę po zwycięstwie Solidarności i zawarła tam wiele przyjaźni. Koncentrowała się wówczas na obserwacji i badaniach życia środowiska żydowskiego. - Jeśli chodzi o relacje polsko-żydowskie w Polsce, to trzeba pamiętać, że Żydzi w Polsce są Polakami. Polacy mogą być katolikami, żydami i wyznawcami innych religii. Żydzi w Polsce nie różnią się od innych Polaków oprócz tego, że mają inną religię, a wielu z nich nie jest religijnych. Jak można mówić o tym, że się różnią? - pytała retorycznie Gruber. Nie ukrywała też, że nie lubi, kiedy w nawiązaniu do Polski odróżnia się Żydów od Polaków. - Uważam, że żydowscy obywatele Polski czują się Polakami - podkreśliła amerykańska pisarka.
Gruber nie taiła, że pamięć o przeszłości nie u wszystkich się zabliźniła. Jednocześnie jednak mówiła o młodym pokoleniu Polaków i Żydów, którym łatwiej znaleźć wspólny język. Wzywała zarazem, aby ci, którzy dawno nie odwiedzili Polski, pojechali do kraju i sami zobaczyli jak wygląda obecna polska rzeczywistość.
PAP, arb