Jak podkreśliła Murphy, gazeta podjęła kroki, aby sprostować w niedzielnym wydaniu internetowym błąd w podpisie pod zdjęciem. "The New York Times" napisał tam, że obóz koncentracyjny Dachau znajduje się w Polsce.
Pomyłka wywołała natychmiastową reakcję Storożyńskiego. W liście do wydawcy gazety Arthura Ochsa Sulzbergera Juniora zaznaczył, że odmowa odpowiedniego nazywania niemieckich obozów koncentracyjnych sytuuje gazetę na granicy złośliwości i zniesławienia. Jak przypomniał, petycję w sprawie błędnego nazywania niemieckich obozów koncentracyjnych "polskimi" sygnowało dotychczas ponad 220 tys. osób i wciąż pojawiają się pod nią nowe podpisy.
Według przedstawicielki nowojorskiego dziennika, niefortunne sformułowania są pomyłkami, a nie przejawem złośliwości. "Rozumiemy jak bardzo delikatny jest to temat i żałujemy, że takie potknięcia miały miejsce. Chcielibyśmy jednak powtórzyć, że takie przypadki, jakkolwiek niefortunne, to po prostu błędy i niesłuszne są sugestie, że odzwierciedlają złośliwość lub celowe zniekształcenie" - przekonuje w liście Murphy. Jak zapewnia, aby zademonstrować, że gazeta podziela zaniepokojenie w tej sprawie, dołoży ona wszelkich starań, aby uniknąć dalszych pomyłek.
- Musimy podziękować "The New York Timesowi", że zrozumiał, iż nie można używać tego rodzaju sformułowań. Chcę też wyrazić wdzięczność wszystkim, którzy podpisali petycję Fundacji Kościuszkowskiej w tej sprawie - powiedział Storożyński. Zastrzegł, że batalia trwa, ponieważ podobne zapisy powinny wprowadzić do swoich instrukcji dla dziennikarzy także dziennik "The Washington Post" i agencja Associated Press.
zew, PAP