- Nikt nie wie, jak długo potrwa interwencja. Dlatego ważne jest, by we właściwym czasie zatroszczyć się o to, aby do systemu Kadafiego nie dopływały pieniądze. Należy działać teraz - dodał szef niemieckiej dyplomacji. Jego zdaniem ze szczytu UE w najbliższy czwartek i piątek powinien popłynąć zgodny sygnał, iż "UE nie robi interesów z Kadafim". - Stawiamy na kompleksową politykę sankcji - dodał.
Westerwelle ponownie bronił przed krytyką stanowiska Niemiec, które wstrzymały się w zeszły piątek od głosu w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, otwierającej drogę interwencji w Libii. - Nie weźmiemy udziału w tej akcji zbrojnej. Jeśli poparlibyśmy rezolucję w Radzie Bezpieczeństwa, stanęlibyśmy dziś w obliczu pytania, czy wysłać niemieckich żołnierzy do Libii. To polityczna rzeczywistość. Musielibyśmy wziąć na siebie tę odpowiedzialność - powiedział.
Odrzucił sugestie, jakoby stanowisko Niemiec było osamotnione w Europie. - Większość członków UE nie bierze udziału w interwencji zbrojnej w Libii - także te kraje, które miałyby ku temu potencjał i zdolności. Ponownie przypominam w tym kontekście o naszym ważnym sąsiedzie, Polsce - powiedział Westerwelle.
Niemiecka agencja dpa podała we wtorek nieoficjalną informację, że Niemcy zaproponują NATO wysłanie do Afganistanu dodatkowych 300 żołnierzy do obsługi misji samolotów systemu ostrzegania i kontroli AWACS. W ten sposób rząd w Berlinie chce odciążyć kraje, które biorą udział w akcji zbrojnej przeciwko siłom Kadafiego w Libii. Decyzję w tej sprawie niemiecki rząd ma podjąć w środę. Możliwe, że jeszcze w tym tygodniu rozszerzenie mandatu niemieckiego kontyngentu zaakceptuje parlament.
zew, PAP