NATO walczy o Afganistan ulotkami i radiami na korbkę

NATO walczy o Afganistan ulotkami i radiami na korbkę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siły ISAF starają się przekonać Afgańczyków, że są ich sojusznikami (fot. NATO) 
Siły ISAF przekonują Afgańczyków, że nie chcą zostać w ich kraju na zawsze. Wojsko rozdaje mieszkańcom Afganistanu odbiorniki radiowe na korbkę, prosi też o informacje o bombach i ruchach talibów.
W polskim kontyngencie "działaniami niekinetycznymi", czyli perswazją, zajmują się żołnierze z grup współpracy cywilno-wojskowej (CIMIC) i operacji psychologicznych (PSYOPS). - Naszym zadaniem jest przekonać ludzi do lokalnej władzy, pokazać, że to ona jest do pomocy, a nie talibowie - tłumaczy szef zespołu CIMIC w bazie Warrior kpt. Marcin Terlecki. Żołnierze CIMIC przekonują też, że wojska ISAF nie zamierzają okupować Afganistanu ani zostać w nim na zawsze, lecz pewnego dnia opuszczą ten kraj. Rozdzielają również pomoc humanitarną: odzież, obuwie i żywność, ale - by pomoc była trwała - coraz częściej nie są to gotowe produkty, zamiast nich mieszkańcy Afganistanu otrzymują np. nasiona.

- Działamy bezpośrednio, spotykamy się twarzą w twarz - mówi dowódca taktycznego zespołu działań psychologicznych kpt. Ireneusz Romanowski. Żołnierze pytają o wizyty talibów w wioskach, czy mieszkańcy widzieli, że ktoś podkłada bomby. By lepiej się rozmawiało, wożą ze sobą dywan, na którym siadają wraz z Afgańczykami. - Siedzimy w kucki, pokazanie podeszew w tutejszej kulturze jest obrazą, ale gdy gospodarze widzą, że trudno nam tak wysiedzieć, zachęcają, żeby usiąść wygodnie i rozprostować nogi, nie mają też pretensji o hełmy i kamizelki - zapewnia kpt. Romanowski.

Żołnierze rozmawiać mogą tylko z mężczyznami. Kobiety ze względu na miejscowe obyczaje muszą pozostać w domach. Kontakt z nimi jest możliwy tylko w dniach pomocy medycznej. ISAF próbuje więc trafiać do kobiet przez radio i czasopismo wydawane w językach dari, pasztu i angielskim. Jeden z ostatnich numerów przypomina, że celem ISAF nie jest budowa stałych baz w Afganistanie, a wojska koalicji są tam na życzenie władz afgańskich i na podstawie mandatu ONZ. Pismo zachęca również do karmienia piersią i przekonuje, iż umiejętność prowadzenia samochodu pomaga kobietom dbać o rodzinę. Zamieszcza także rozmowę z poetką Sadzidą Milad, godzącą życie rodzinne z karierą w ministerstwie pracy, spraw socjalnych i osób niepełnosprawnych.

Polski kontyngent wykorzystuje też fale eteru. W bazie Warrior w okręgu Gelan znajduje się studio radia "Hamdard". To kontener mieszkalny z pomieszczeniem dla spikera, oddzielonym płytami ze sklejki i wytłumionym niebieskimi wytłoczkami na jajka. - To jeszcze z poprzedniej zmiany, niełatwo je zdobyć, firma przygotowująca posiłki nie chce dawać opakowań po jajkach, bo się z nich rozlicza - mówi specjalista PSYOPS st. chor. Tomasz Pieńkowski, szef radia. - Nazwa rozgłośni znaczy tyle, co "współczucie" lub "wiem, jak ci źle" - wyjaśnia Pieńkowski, który skończył kurs języka perskiego z elementami dari i pasztu. "Hamdard" nadaje z baz w trzech okręgach. Audycje zawierają informacje o zdrowiu kobiet, spoty o prawie kobiet do nauki i pracy, bajki dla dzieci, lekcje angielskiego i apele, by nie dotykać materiałów wybuchowych, nie wbiegać pod jadące samochody wojska. Wieczorem - kiedy kobiety już nie słuchają radia - nadawane są wiadomości i apele do mężczyzn, aby nie przyłączali się do talibów. Radio prezentuje też dokonaną przez autorytet religijny wykładnię Koranu i islamu jako religii pokoju.

Podczas gdy PSYOPS nadaje, CIMIC dba, by audycje były słuchane. Odwiedzając wioski rozdaje odbiorniki. Ponieważ większość ludzi nie ma prądu, radia są zasilane z akumulatora ładowanego dynamem na korbkę lub zasilanego z ogniwa słonecznego w rączce. Można je też podłączyć do sieci, gdy ktoś ma baterię słoneczną albo generator. Ponieważ analfabetyzm jest w Afganistanie powszechny - w prowincji Ghazni, za którą odpowiadają Polacy, sięga 80 procent - koalicja wykorzystuje obrazkowe ulotki. Rysunek z dziewczynką w pobliżu wybuchu przypomina, że miny mogą zabijać i ranić nie tylko żołnierzy. Ulotki podają częstotliwość radia "Hamdard" i numer telefonu zaufania, pod którym można zgłaszać informacje o niebezpiecznych ładunkach.

PAP, arb