Groźba podziału Libii
- Główne niebezpieczeństwo sytuacji w Libii polega na tym, że w odróżnieniu od Egiptu lub Tunezji, w kraju tym nie ma elity politycznej, a opozycja nie wysunęła partnera do dialogu - dodał przedstawiciel Kremla. Według Prichodźki, "możliwy jest wzrost zagrożenia terrorystycznego", jak też "istnieje groźba podziału państwa (libijskiego) z powodu wspomnianej próżni politycznej i niekontrolowanego dostępu do składów z bronią".
Nie wolno potępiać atakujących
Kremlowski urzędnik podkreślił, że Rosja "nie będzie oklaskiwać akcji wojskowej (w Libii), jednak nie zamierza również się biczować". - Wiedzieliśmy na co idziemy - dodał. Prichodźko zaznaczył, że "praprzyczyną wszystkiego były działania samego Kadafiego wobec własnej ludności". - Dlatego moralnego stanowiska tych, którzy z nim walczą, potępiać nie można - oświadczył. Doradca Miedwiediewa odnotował zarazem, że "koalicja nie ma skoordynowanego planu, dlatego operacja może się przeciągnąć". - Mamy świadomość, że wcześniej czy później, gdy operacja lotnicza ugrzęźnie, konieczna będzie operacja lądowa - oznajmił.
Miedwiediew zaniepokojony ofiarami
We wtorek prezydent Miedwiediew wyraził zaniepokojenie z powodu tego, jak wykonywana jest rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Libią. Wyraził także zaniepokojenie z powodu możliwości ofiar wśród ludności cywilnej i - jak to określił - nieselektywnego stosowania siły przez lotnictwo koalicji. Jednocześnie prezydent potwierdził gotowość Rosji do pośredniczenia w pokojowym uregulowaniu konfliktu w Libii.
Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła 17 marca rezolucję w sprawie zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Libią. Zezwala ona na podjęcie "wszelkich koniecznych środków" w celu ochrony ludności cywilnej przed atakami sił zbrojnych wiernych Kadafiemu. Rosja - podobnie jak Chiny, Niemcy, Indie i Brazylia - wstrzymała się od głosu. Rosja i Chiny to stali członkowie Rady Bezpieczeństwa, dysponujący prawem weta.
zew, PAP