Harper spotkał się z gubernatorem generalnym Davidem Johnstonem, który reprezentuje królową Elżbietę II jako formalną głowę państwa. Zgodnie z kanadyjskim prawem, to właśnie gubernator rozwiązuje parlament. Jak podawały kanadyjskie media, Harper mówił po spotkaniu z Johnstonem, że Kanadyjczycy będą dokonywać wyboru między „stabilnym, większościowym rządem" a „niedbałą koalicją".
Wynik wyborów jest dużą niewiadomą, ponieważ choć rząd Harpera był rządem mniejszościowym, to z sondaży nie wynika, by największa opozycyjna partia – liberałowie – mogła stworzyć rząd większościowy. Większość w sondażach nadal mają konserwatyści.
Harper straszył w sobotę, że hipotetyczna koalicja partii, które poparły wotum nieufności wobec jego rządu, czyli liberałowie, centrowo-lewicowa NDP (Nowi Demokraci) oraz Blok Quebecki (Bloc Quebecois), jest ryzykiem, „na które nie stać kraju" – jak cytowały media.
Lider liberałów Michael Ignatieff wydał oświadczenie, w którym poinformował, że nie będzie próbował stworzyć koalicji z inną partią. Jednocześnie podkreślił, że koalicje są uprawnioną opcją konstytucyjną w Kanadzie – cytowała telewizja CBC. Mówił też w sobotę przed budynkiem parlamentu w Ottawie, że zamierza poprawić stan gospodarki Kanady bez podnoszenia podatków. Media podają, że liberałowie zamierzają skoncentrować się w kampanii wyborczej na skandalach, do których doszło w rządzącej partii konserwatywnej, jak np. używanie przez jednego z doradców premiera wpływów politycznych do promowania firmy przyjaciółki.
Jack Layton, lider NDP, zapowiedział w sobotę w Ottawie, że jednym z priorytetów jego partii będzie poprawa sytuacji publicznej służby zdrowia w Kanadzie. Nawiązał do niedawnego wykorzystania przez jeden ze szpitali miejsca w kawiarni Tim Hortons jako dodatkowej przestrzeni izby przyjęć, uznając to za skandal. Layton zapowiedział też ulepszenia w systemie emerytalnym i lepszy dostęp do edukacji.
Blok Quebecki, który dba przede wszystkim o interesy frankofońskiego Quebecu, oświadczył, że jest jedyną partią, która troszczy się o francuskojęzyczną prowincję.
W piątkowym głosowaniu po raz pierwszy w historii Kanady jako państwa przyczyną wniosku nieufności stało się uznanie, że rząd lekceważy parlament. W głosowaniu, stosunkiem głosów 156 do 145, parlamentarzyści zaakceptowali złożony w miniony poniedziałek raport z prac komisji parlamentarnej, która doszła właśnie do wniosku, że rząd nie wykazuje poszanowania dla parlamentu. Deputowani podsumowali w ten sposób niewystarczające ich zdaniem udzielanie przez rząd informacji parlamentowi.
pap, em