Zdaniem Perthesa Zachód nie powinien wysyłać do Libii wojsk lądowych. - Prezydent USA Barack Obama postąpił mądrze, oświadczając, że nie wprowadzi do Libii wojsk lądowych. To oznaczałoby bowiem zmianę reżimu narzuconą z zewnątrz i niekorzystnie wpłynęłoby na obraz całego procesu rewolucji w świecie arabskim - tłumaczył ekspert. Perthes dodał, że powstańcy w Libii muszą poradzić sobie bez zagranicznych sił lądowych. - Być może w tym przypadku rewolucja potrwa dłużej, ale czasem to, co trwa dłużej, ma ostatecznie lepsze zakończenie - mówił. Dodał, że Zachód powinien również zachować powściągliwość w kwestii uzbrojenia libijskich rebeliantów. - Obowiązuje embargo na sprzedaż broni do Libii - przypomniał.
Niemiecki ekspert wyraził ubolewanie, że udział krajów arabskich w interwencji przeciwko siłom Muammara Kadafiego jest bardzo mały. Tymczasem to właśnie te państwa apelowały o mandat Rady Bezpieczeństwa ONZ dla ustanowienia strefy zakazu lotów nad Libią. - Większy udział państw arabskich dałby lepszą legitymację misji w Libii. Także technicznie rzecz biorąc Egiptowi byłoby łatwiej niż np. Szwecji zabezpieczyć przestrzeń powietrzną nad Libią - zauważył Perthes. - Jeśli oczekuje się od Niemiec, Szwecji albo innych, byśmy pomogli chronić ludność cywilną, to uzasadnione są również apele o większy udział krajów arabskich - dodał.
PAP, arb