Uczestnicy protestów starli się z uzbrojonymi mężczyznami oraz zwolennikami Salaha. Demonstrujący obrzucali ich kamieniami, a zwolennicy obecnego prezydenta otworzyli ogień. Według korespondenta Reutera, nie jest jasne, która strona wywołała zamieszki. Z kolei według jemeńskiego ministerstwo obrony, starcia wybuchły, gdy grupa członków plemienia wspierającego Salaha udała się do kwatery generała Mohsena, by przeprowadzić negocjacje. Protestujący i oddziały Mohsena, będącego dowódcą 1. dywizji pancernej, zaatakowali członków plemienia. Doszło do wymiany ognia - poinformował resort obrony.
Tymczasem na południowym zachodzie kraju, w mieście Taizz, setki członków sił bezpieczeństwa i uzbrojonych mężczyzn znowu zaatakowało tłum protestujących. W odpowiedzi demonstrujący obrzucili siły bezpieczeństwa kamieniami - informują mieszkańcy. Telewizja Al-Dżazira donosiła, że rannych zostały setki uczestników protestów w Taizzie. Według lekarzy, na których powołuje się Reuters, pobitych i rannych od kul jest ok. 30 osób. Łączenie lekkie obrażenia odniosło 300 ludzi, większość na skutek wdychania gazu łzawiącego.
W poniedziałek wojsko i policja zastrzeliły w Taizzie 17 osób. Obecna fala protestów w Jemenie została zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka.
zew, PAP