Jako argument podaje to, że uważany za nadużycie władzy jego telefon na posterunek policji, by doprowadzić do zwolnienia nieletniej wówczas bohaterki skandalu Ruby, należy traktować jako czynność, którą wykonał jako prezes Rady Ministrów. A zatem, twierdzi, powinien być sądzony przez trybunał do tego powołany.
Silvio Berlusconi tłumaczył wcześniej, że powodem jego interwencji na mediolańskim posterunku była chęć uniknięcia incydentu dyplomatycznego, ponieważ Ruby, córka imigrantów z Maroka, przedstawiła mu się jako krewna ówczesnego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka.
Opozycja zarzuciła koalicji marnowanie czasu w parlamencie na głosowanie w sprawie sądowych problemów premiera. - Dzisiaj byliśmy świadkami kolejnego haniebnego wydarzenia. Czymś nadzwyczajnym było to, że ławy rządowe były pełne, a minister spraw zagranicznych, w środku międzynarodowego kryzysu, spędza dzień na głosowaniu w obronie premiera - oświadczył szef klubu opozycyjnej Partii Demokratycznej Dario Franceschini.
- To kolejny dzień szaleństwa, bo podczas gdy na zewnątrz świat płonie, pośród wojen i nuklearnego kryzysu, włoski parlament zebrał się tu dzisiaj tylko po to, by zajmować się sądowymi sprawami premiera - wtórował mu inny polityk opozycji Antonio Di Pietro.
Wtorkowe głosowanie nie ma faktycznego wpływu na mediolański proces premiera, który rozpocznie w środę wstępne posiedzenie w celu ustalenia następnej daty rozprawy.
zew, PAP