- Ponieważ w rządzie jest niewiele do zrobienia, jestem tutaj, by mieć jakieś zajęcie - ironizował. Po raz kolejny sprzeciwił się wykorzystywaniu podsłuchów. - Podsłuchy nie są wiarygodne w poważnym kraju, nie są wiarygodne ani dla oskarżenia, ani dla obrony, bo można nimi manipulować - powiedział. Uwikłany w procesy szef włoskiego rządu pojawił się w sądzie po raz drugi w ciągu ośmiu lat. Poprzednim razem - 28 marca - wziął udział w posiedzeniu sądu w innej toczącej się tam sprawie, również dotyczącej oszustw w jego telewizyjnym koncernie.
Także tym razem przed pilnie strzeżonym przez policjantów i karabinierów mediolańskim sądem zgromadziła się grupa 200 zwolenników premiera z niebieskimi balonami i sztandarami partii Berlusconiego, Lud Wolności. W rękach trzymali transparenty z hasłem: "Silvio, nie daj się!". Przybyli między innymi parlamentarzyści koalicji. Z głośników puszczono na cały regulator piosenkę-hymn na cześć premiera pod tytułem "Na szczęście jest Silvio".
zew, PAP