Wybuch w mińskim metrze. 11 zabitych, 120 rannych

Wybuch w mińskim metrze. 11 zabitych, 120 rannych

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
11 osób zginęło, a ponad 120 zostało rannych w poniedziałek po południu w wybuchu na stacji metra w centrum Mińska. Władze oceniają, że był to zamach terrorystyczny. Prezydent Alaksandr Łukaszenka oznajmił, że Białorusi "rzucono bardzo poważne wyzwanie".
- Dzisiaj ok. godz. 17.54 (godz. 16.54 czasu polskiego) na stacji metra Oktiabrskaja doszło do zamachu terrorystycznego - oświadczył zastępca prokuratora generalnego Andrej Szwed, który stoi na czele grupy śledczej badającej okoliczności zdarzenia. Nie jest jasne, czy eksplozja nastąpiła na peronie, czy w wagonie metra. Niektórzy świadkowie opisują, że słyszeli trzask i że niemal nie było ognia, ale pojawiło się dużo gęstego dymu. Ludzie, którzy wydostali się z metra, mówią o wielu pokaleczonych, niektórzy widzieli zmasakrowane ciała.

Nie było paniki

Podczas ewakuacji nie doszło do paniki, ludzie wychodzili wyjściami podziemnymi z metra, pomagając innym, którzy nie mogli iść sami. Służby ratunkowe pojawiły się krótko po tragedii. Niektórym poszkodowanym udzielono pomocy na miejscu. Do trzech szpitali przewieziono kilkadziesiąt osób. W klinice, gdzie trafiło ponad 20 najbardziej poszkodowanych, stan 11 z nich określany jest jako ciężki.

Łukaszenka: komu nie podobała się stabilność?

- Rzucono nam poważne wyzwanie. Potrzebna jest adekwatna odpowiedź i trzeba znaleźć tę odpowiedź - oświadczył na naradzie z szefami resortów siłowych prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. - Uprzedzałem was, że nie dadzą nam żyć spokojnie - dodał. Wezwał do ustalenia "komu nie spodobała się stabilność i spokój na Białorusi". Polecił również szefowi KGB "przeanalizowanie wszystkich faktów" i sprawdzenie, czy zdarzenie nie ma związku z wybuchem w Mińsku 3 lipca 2008 roku. - Być może są to ogniwa tego samego łańcucha - powiedział. Łukaszenka nakazał wzmocnienie środków bezpieczeństwa a ministerstwu obrony - sprawdzenie stanu w magazynach materiałów wybuchowych i amunicji. Zalecił skorzystanie z pomocy lekarzy, ekspertów i służb bezpieczeństwa Rosji.

Polacy nie ucierpieli

Z podanych dotąd informacji wynika, że wśród ofiar śmiertelnych nie ma obywateli obcych państw. Ambasada RP w Mińsku powiedziała w poniedziałek wieczorem, że brak informacji by wśród ofiar byli obywatele polscy. - Po pierwszych informacjach o tragedii białoruska opozycja wyraziła obawę, że wydarzenia te mogą być pretekstem dla władz do zaostrzenia kursu - powiedział wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PO Rafał Grupiński, który przebywa w Mińsku.

 

W nocy z 3 na 4 lipca 2008 roku w Mińsku doszło do wybuchu ładunku domowej roboty na koncercie plenerowym z okazji Dnia Niepodległości. Rannych zostało ponad 50 osób. Doszło wówczas do zatrzymań opozycjonistów; sprawców tego zamachu dotąd nie wykryto. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek wydał w poniedziałek oświadczenie, w którym przekazał kondolencje rodzinom zabitych i życzył szybkiego powrotu do zdrowia rannym. Podkreślił, że przyczyna eksplozji musi zostać "w pełni wyjaśniona".

zew, PAP