Za oderwaniem się południowej części od północnej opowiedziało blisko 99 proc. głosujących. W lipcu południe Sudanu ma stać się niepodległym państwem.
Według niektórych analityków, wzrost przemocy w Południowym Sudanie w postaci walk rebelianckich milicji z armią, najazdów ugandyjskich rebeliantów na ziemie rolnicze, czy walk plemion o zasoby naturalne mogą pogrążyć południe w chaosie po uzyskaniu niepodległości. Ugandyjska Armia Boskiego Oporu (LRA) od 1987 roku budzi postrach na północy Ugandy i w krajach sąsiadujących, przemocą wcielając do swoich oddziałów nieletnich. - Obawiamy się przynajmniej siedmiu milicji, a także trwających walk między społecznościami i rebeliantów z LRA działających w prowincji Ekwatoria Zachodnia. Nie wygląda to dobrze - powiedziała Lise Grande, przedstawicielka ONZ w Południowym Sudanie. - Do ataków LRA dochodzi co kilka tygodni i, kiedy to się dzieje, ludzie są sterroryzowani; nie pracują na roli a to ma olbrzymi wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe na całym południu - dodała Grande.
W zeszłym roku ONZ podawała, że prawie połowa ludności na południu cierpiała z powodu niedoboru żywności. Według różnych źródeł, szacuje się, że w latach 2006-2008 południe Sudanu zamieszkiwało od 7 mln do 13 mln ludzi.pap, ps