Protestom przewodzi główna centrala związkowa COB. Domaga się 15-procentowej podwyżki dla wszystkich pracowników. Rząd wyraził zgodę na podwyżki w wysokości 10 proc. dla nauczycieli, żołnierzy i policjantów, podkreślając przy tym, że na więcej kraju nie stać. COB zaznacza jednak, że nie będzie szła na kompromisy. - Mobilizacje demonstrantów będą odbywały się nadal, zawieszenia broni nie będzie - powiedział lider związku Pedro Montes.
To właśnie dzięki poparciu związków zawodowych prezydent Boliwii Evo Morales wygrał wybory w 2005 i 2009 roku. Jednak jego popularność drastycznie spadła w grudniu 2010 roku, kiedy ogłosił dekret znoszący państwowe dopłaty do cen paliw. Dekret spowodował wzrost cen benzyny o ponad 70 proc. i wywołał falę protestów, które zmusiły prezydenta do wycofania się z tego planu.
Niezadowolenie Boliwijczyków budzą rosnące ceny transportu i żywności, a także braki w zaopatrzeniu w niektóre podstawowe produkty, np. cukier. BBC podkreśla, że dwaj poprzedni prezydenci musieli ustąpić ze stanowiska właśnie z powodu podobnych, masowych demonstracji i blokad dróg.
zew, PAP