Słowenii grozi, że będzie miała gabinet mniejszościowy, gdyż jeden z partnerów koalicyjnych Demokratyczna Partia Emerytów Słowenii (Desus) ogłosiła we wtorek zamiar wystąpienia z rządu z powodu wewnętrznych sporów.
Na oddzielnej konferencji prasowej premier Borut Pahor ostrzegł, że Słowenia może mieć trudności podobne do Portugalii, która musiała zwrócić się do Unii Europejskiej o pomoc finansową, jeśli obywatele odrzucą w zaplanowanym na 5 czerwca referendum reformę zrównującą wiek emerytalny kobiet i mężczyzn oraz podnoszącą go do 65 roku życia. Dotychczas kobiety przechodziły na emeryturę w wieku 57 lat a mężczyźni 58. - Co ocaliło Hiszpanię w przeciwieństwie do Portugalii? To reforma systemu emerytalnego - przekonywał Pahor, apelując, by mieszkańcy kraju głosowali za reformą. Zapowiedział też, że jego rząd utrzyma się co najmniej do czasu referendum, jednak nie wykluczył wcześniejszych wyborów. Normalnie przeprowadzone powinny być one jesienią 2012 roku.
Reformę systemu emerytalnego zaakceptował w grudniu słoweński parlament, jednak związki zawodowe zażądały referendum w tej sprawie, przekonując, że za wysoko podnosi ona wiek emerytalny. Z badań opinii publicznej wynika, że reforma prawdopodobnie zostanie odrzucona w referendum. Już w kwietniu słoweński rząd przegrał referendum w sprawie reformy kodeksu pracy, a w grudniu w sprawie nowych przepisów medialnych.
W ciągu ostatnich miesięcy z powodu rosnącego bezrobocia i powolnego wzrostu gospodarczego popularność rządu spadła do najniższego odnotowywanego dotychczas poziomu. Uzależniona od eksportu Słowenia mocno odczuła skutki światowego kryzysu. Jej gospodarka skurczyła się w 2009 roku o 8,1 proc. W roku 2011 rząd spodziewa się wzrostu gospodarczego na poziomie 2,2 proc. w porównaniu z 1,2 proc. w roku 2010.
pap, ps