Janukowycz po raz kolejny zaapelował do społeczności międzynarodowej o fundusze na nowy sarkofag nad reaktorem czarnobylskim, który ma powstać do 2015 roku. Podkreślił, że "żaden kraj nie może sam zmierzyć się ze skutkami katastrofy na tak ogromną skalę". Prezydent Ukrainy przypomniał, że w kwietniu na konferencji donatorów Kijowie utworzono fundusz czarnobylski w wysokości ok. 550 mln euro. Ukraina na projekt nowego sarkofagu potrzebuje jeszcze 300 mln euro.
Premier Ukrainy Mykoła Azarow podkreślił z kolei, że "nie patrząc na trudną ekonomiczną sytuację, w ciągu ostatnich 20 lat kraj samodzielnie finansuje wydatki na likwidację jej skutków". - Koszt ich sięgał przez lata 10 procent wydatków ukraińskiego budżetu państwowego - dodał. Według Azarowa straty ekonomiczne Ukrainy związane z katastrofą wyniosły łącznie około 180 mld dolarów.
Wybuch czwartego reaktora elektrowni atomowej, który nastąpił 26 kwietnia 1986 roku, doprowadził do skażenia ok. 150 tys. kilometrów kwadratowych powierzchni Ukrainy, Białorusi i Rosji. Najbardziej ucierpiała Białoruś. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu - do Grecji i Włoch. Specjaliści wciąż nie potrafią ustalić, ile było śmiertelnych ofiar katastrofy. Według ocen Światowej Organizacji Zdrowia liczba zmarłych na raka wywołanego przez skażenie po wybuchu w elektrowni może sięgać nawet 9 tysięcy. Bezpośrednio w wyniku katastrofy, z powodu odniesionych ran oraz wskutek napromieniowania zginęło 31 osób - byli to obecni na miejscu pracownicy elektrowni oraz strażacy, próbujący zapobiec rozprzestrzenianiu się pożaru.
Strefa wokół Czarnobyla do dziś jest zamknięta. Obowiązuje tam surowy zakaz przebywania. Jest on jednak łamany przez ludzi, którzy osiedlili się w strefie samowolnie. Są to przeważnie osoby starsze. Strefą czarnobylską zajmuje się ukraińskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Organizuje ono wycieczki po terytorium strefy, które są płatne i przeprowadzane pod nadzorem specjalnie przeszkolonych ludzi.PAP, arb