W przeddzień wyjazdu Wałęsy do Tunezji z misją MSZ, szef BCC Marek Goliszewski pytał go, jak widzi podobieństwa i różnice między Polską a krajami Afryki Północnej, gdzie społeczeństwa burzą się przeciw dyktaturom. - Jest podobieństwo, ale jest i duża różnica. My mieliśmy problemy zewnętrzne - Związek Radziecki, cały układ komunistyczny. To był największy problem dla nas i to nas trzymało. Natomiast oni, jeśli nie mają wielkich kłopotów z zewnątrz, natomiast mają problemy wewnętrzne. Ci, co giną z głodu, mówią: po co ja mam ginąć z głodu, ja wolę na barykadach, może mi się coś tam uda. A ci, co mają, nie bardzo chcą się podzielić - powiedział Wałęsa.
Powtórzył, że zaproponuje równiejszy podział dóbr. - Dlatego ja proponuję coś podobnego do komunizmu, ale nie taki, jak my mieliśmy - tamten poszedł za daleko - udusił właścicieli i zabrał majątki - powiedział noblista. - Jedni giną z głodu, drudzy nie chcą się podzielić. Ja proponuję - obliczcie, jak dużo macie za dużo, spróbujmy za te nadwyżki uruchomić robotę dla biedaków. Jak nie pracują, nie płacą podatków, nie kupują towarów, a jeszcze rewolucję zrobią. Nikomu to się nie opłaca. Musimy zrobić programy dla przeciętniaków i dla nieudaczników. Zajmijmy się robotą, a nie wyścigami - powiedział.
W czwartek Wałęsa wyrusza z trzydniową wizytą do Tunezji, gdzie ma przedstawić doświadczenia z polskiej transformacji od totalitaryzmu do demokracji. W styczniu Tunezyjczycy obalili dyktaturę Ben Alego, co zapoczątkowało Arabską Wiosnę - ruchy przeciwne władzom w Egipcie i Libii.pap, ps