Junis określił Kadafiego mianem "człowieka aroganckiego", który "nigdy się nie podda" i będzie prawdopodobnie walczył aż do śmierci, odmówiwszy wcześniej opuszczenia ojczyzny. - Najprawdopodobniej zostanie zabity lub popełni samobójstwo - dodał były współpracownik libijskiego przywódcy. Ponadto gen. Junis wezwał "społeczeństwo obywatelskie i ONZ, by zmusiły wszelkimi środkami siły Kadafiego do opuszczenia Misraty", a "NATO, aby wszelkimi sposobami uczyniło to samo, by ocalić dzieci Misraty od ponurej przyszłości".
Kwestia zbrojenia libijskich powstańców podzieliła wspólnotę międzynarodową. Włochy, dawny sojusznik Kadafiego, są za, lecz inni członkowie NATO podchodzą do tego bardziej sceptycznie, czy wręcz są zdecydowanie przeciwni. - Nie otrzymaliśmy broni, której potrzebujemy - oświadczył gen. Junis. - Nie mówimy tu o lekkim uzbrojeniu, lecz o śmigłowcach Apache, rakietowych pociskach przeciwpancernych oraz okrętach uzbrojonych w torpedy - zaznaczył.
W zeszłym tygodniu Francja, Włochy i Wielka Brytania poinformowały, że wyślą swoich doradców wojskowych, którzy mają pomóc powstańcom w Bengazi. - Teraz łatwiej jest współpracować i ta współpraca jest bardziej skuteczna - podkreślił w Brukseli przedstawiciel libijskich powstańców.
NATO zamierza wysłać swego przedstawiciela do miasta libijskich rebeliantów, Bengazi, w celu nawiązania kontaktów politycznych z przeciwnikami Kadafiego. Sojusz chce też ustanowić punkt kontaktowy w Bengazi, by poprawić i wzmocnić relacje polityczne z Narodową Radą Libijską. W niedzielę kierujący Radą Mustafa Abdel Dżalil oświadczył, że rebelianci otrzymali broń od "przyjaciół i sojuszników", ale nie ujawnił, o jakie państwa bądź organizacje chodzi.
zew, PAP