"Proces bin Ladena mógł zwrócić baczną uwagę na potężne instytucje i różne osoby, nie mówiąc o sojuszach, przesłankach oraz strategicznych kalkulacjach tkwiących u podłoża amerykańskiej >wojny z terrorem<" - napisał na swoim blogu "Infernal Machine" Carr. "Trudno oprzeć się wrażeniu, że było zbyt wielu ludzi, którzy nie chcieli pójść na takie ryzyko i uważali szybki strzał w głowę za najskuteczniejszy sposób na wyeliminowanie go i zamknięcie mu ust" - dodał.
Carr zauważa, że do dziś dokładnie nie wiadomo, jaką rolę odegrał bin Laden w zamachach z 11 września, choć nie ulega wątpliwości, że miał swoją rolę. Jednak na pomysł staranowania budynków samolotami jako pierwszy wpadł Chalid Szejk Mohammed, który następnie przedstawił go Osamie. "Wygląda na to, że bin Laden był w niewielkim stopniu zaangażowany w te ataki, jeśli w ogóle. Nie ma pewności, jakie motywy nim kierowały, ani jakie miał zamiary poza tymi, którym dał wyraz w propagandowych fatwach lub wideo, ani też co chciał przez nie osiągnąć" - wskazuje Carr.
Wśród spraw, o których bin Laden już nie powie, są m.in. stosunki, które łączyły go z CIA oraz pakistańskim wywiadem ISI, zaangażowanymi w antysowiecki dżihad w Afganistanie. Niewyjaśnione pozostaną też powiązania bin Ladena z pakistańskim wywiadem w późniejszych latach. "Jeśli ISI dopomogło mu w ucieczce z Tora Bora i chroniło go w Pakistanie, to dlaczego to robiło i w jaki sposób ISI uchodziło to bezkarnie"? - pyta Carr. "Jeśli ISI gotowe było chronić bin Ladena po atakach z 11 września, to musiało mieć z nim jakieś stosunki w okresie poprzedzającym je. Jaki był charakter tych stosunków? W jakim zakresie osłaniający go mieli świadomość, że ataki na USA są przygotowywane. Dlaczego Amerykanom tak dużo czasu zajęło wykrycie powiązań ISI z bin Ladenem?". "Dlaczego Stany Zjednoczone walczyły w Afganistanie po to, by - jak twierdziły - zapobiec powrotowi Al-Kaidy do tego kraju i ustanowieniu w nim nowych +ośrodków kontroli i dowodzenia+ tej organizacji, gdy jej lider przebywał w Pakistanie, państwie będącym domniemanym sojusznikiem USA w +wojnie z terrorem+?" - mnoży kolejne pytania bez odpowiedzi publicysta.
Gdyby bin Laden został aresztowany, a nie zabity, to wówczas przed niechybnym skazaniem go na śmierć mógłby na niektóre z powyższych pytań odpowiedzieć - konkluduje Carr.PAP, arb