Gueant sprecyzował, że ostatni taki przypadek miał miejsce we wtorek na przedmieściu Paryża, Etampes, a przedostatni - na paryskim lotnisku Roissy i dotyczył obywatelki amerykańskiej. 40-letnia kobieta, zamieszkała w Dreux w północno-zachodniej Francji, została upomniana na lotnisku, dokąd przyleciała z Dżuddy w Arabii Saudyjskiej. Zgodziła się odsłonić twarz na czas kontroli, po czym ponownie zakryła ją na terenie lotniska i została ukarana przez policję grzywną.
Od 11 kwietnia we Francji obowiązuje kontrowersyjny zakaz noszenia we wszystkich miejscach publicznych, np. w autobusach, sklepach, parkach i na ulicach miast, muzułmańskich zasłon zakrywających twarz. Według ustawy kobieta łamiąca wspomniany zakaz może otrzymać grzywnę do 150 euro. W pewnych wypadkach sąd może nakazać - zamiast lub oprócz kary pieniężnej - obowiązkowy udział na własny koszt w kursie przypominającym o "wartościach republikańskich".
Rok więzienia lub 30 tys. euro grzywny grozi zaś osobie, która siłą nakłania kobiety do wkładania burek, nikabów czy innych tego rodzaju zasłon; kary mogą być dwukrotnie wyższe, jeśli osoba zmuszana do noszenia tych zasłon jest nieletnia. Oficjalne statystyki mówią, że we Francji jest około 2 tysięcy muzułmanek zakrywających całkowicie twarz; zwraca się jednak uwagę, że liczby są mało precyzyjne z uwagi na problemy z ustaleniem tożsamości osoby noszącej burkę czy nikab.
zew, PAP