Sikorski zastrzegł, że przekazanie zamrożonych środków reżimu Kadafiego władzom powstańczym wiąże się z uruchomieniem procedur prawnych, które w różnych krajach wyglądają odmiennie. - Być może będzie potrzeba także zaangażowania Rady Bezpieczeństwa ONZ, ale to nie są prywatne pieniądze pułkownika Kadafiego, więc uważam, że społeczeństwo libijskie przynajmniej do części tych środków ma prawo - oświadczył.
Zapłacimy? Decyzję podejmie Tusk
Sikorski pytany o to, czy Polska również wesprze libijskie władze powstańcze, powiedział, że zda relację z włoskiego szczytu premierowi Donaldowi Tuskowi i wtedy podjęta zostanie decyzja. Dzięki pieniądzom, o których rozmawiała grupa, powstańcze władze mogłyby np. wypłacać pensje urzędnikom w wyzwolonych częściach kraju. - Tam potrzeba wszystkiego, urzędnikom od wielu miesięcy nie są płacone pensje - podkreślił szef resortu spraw zagranicznych.
"Libii trzeba pomóc"Minister poinformował, że zaproponował wyszkolenie w Polsce w ramach seminariów SENSE 50 libijskich urzędników. Ze szkoleń takich korzystali już m.in. Białorusini, Afgańczycy i Mołdawianie. Dodał, że determinacja społeczności międzynarodowej, by pchnąć Libię w kierunku demokratyzacji, rośnie. - Ważne jest w tej chwili udzielenie wsparcia politycznego i pomocy humanitarnej, szczególnie tym miejscom w Libii, które są oblegane, ostrzeliwane, takim jak Misrata, gdzie w ostatnich dniach nawet postawiono miny morskie, aby utrudnić prace humanitarne - podkreślił.
Szef resortu spraw zagranicznych poinformował też, że sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zdał grupie relację z działań wojskowych, z której wynika, że siły wojskowe libijskiego dyktatora zostały poważnie osłabione. Zapewniał, że nikt nie chce, aby powstały "dwie Libie" - szczególnie mieszkańcy tego kraju.
Grupa kontaktowa ds. Libii została utworzona 29 marca na konferencji międzynarodowej w Londynie w celu uregulowania libijskiego kryzysu. W jej skład wchodzą niektóre kraje członkowskie NATO, UE, a także państwa arabskie i muzułmańskie.
PAP, arb