Moore, twórca atakującego politykę prezydenta George'a W. Busha filmu "Fahrenheit 9/11", na Twitterze m.in. zarzuca Pentagonowi, że kilka razy zmieniał wersję wydarzeń z 1 maja. Wyraża także opinię, że wytoczenie bin Ladenowi procesu - na wzór procesów norymberskich - dowiodłoby, że zachodnia demokracja jest oparta na pewnym systemie prawnym. "Procesy norymberskie ukazywały ich (zbrodniarzy) zło i pokazywały, że wierzymy w system sprawiedliwości" - pisze na Twitterze dokumentalista.
Moore porusza także temat morskiego pogrzebu szefa Al-Kaidy, który - według strony amerykańskiej - został przeprowadzony według zasad islamu. - Zawsze, kiedy jestem na pogrzebie muzułmańskich przyjaciół w Detroit, wszyscy wskakujemy do helikoptera i wrzucamy ciało do jeziora Erie - ironizuje Moore. - Tak martwimy się tym, by nie urazić świata muzułmańskiego. Właśnie palnęliśmy mu w łeb, myślicie, że obchodzi ich, jak zorganizowaliśmy pogrzeb? - pyta reżyser w rozmowie z amerykańskim serwisem internetowym "The Wrap", który zajmuje się tematyką show-biznesu i mediów. I zwraca uwagę na fakt, że od 2 maja podano różne wersje wydarzeń w pakistańskim Abbottabad - m.in. że doszło tam do strzelaniny i że Osama użył znajdującej się w rezydencji kobiety jako żywej tarczy. - Teraz okazuje się, że nic z tego nie było prawdą. Bin Laden nie był uzbrojony - podkreśla Moore dla "The Wrap".
Reżyser twierdzi również, że Pakistan chronił bin Ladena, który przez kilka lat ukrywał się w garnizonowym mieście, kilkadziesiąt kilometrów od stolicy, Islamabadu. - Czy byli tam ochroniarze? Nie było żadnych ochroniarzy, ponieważ to Pakistańczycy byli za niego odpowiedzialni - zaznacza Moore, dodając na Twitterze, że Pakistan i USA łączyła umowa w tej sprawie. Inaczej nie byłoby możliwe, by siły pakistańskie nie interweniowały, "kiedy helikoptery latały pod drzwiami bazy wojskowej i akademii".
PAP, arb