Syria: wojsko atakuje miasta

Syria: wojsko atakuje miasta

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. YouTube) 
Wspierani przez czołgi żołnierze syryjscy wtargnęli w niedzielę do trzech dzielnic położonego w środkowej części kraju miasta Hims oraz do kilku miast na południu Syrii w ramach tłumienia protestów przeciwko autokratycznym rządom prezydenta Baszara el-Asada.
Według świadków, na których powołuje się Reuters, w trakcie pierwszej jak dotąd akcji wojska w mieszkalnych dzielnicach Himsu - trzeciego pod względem liczby ludności miasta Syrii - słychać było strzały artyleryjskie i ogień z karabinów maszynowych. Jak podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, w ciągu nocy zginęła tam co najmniej jedna osoba cywilna - 12-letnie dziecko.

"Siły bezpieczeństwa są wszędzie"

"Dzielnice (Bab Sebaa, Bab Amro i Tal al-Sur) są od wczoraj w stanie pełnego oblężenia. Absolutnie nic nie wiadomo na temat liczby zabitych i rannych. W dzielnicach tych wciąż są przerwy w łączności telefonicznej i dostawach prądu" - głosi oświadczenie Obserwatorium. - Są doniesienia o (dalszych) przypadkach śmierci, ale nie można tego potwierdzić. Nie mogę wyjść z mojego domu. Siły bezpieczeństwa są wszędzie - powiedział przez telefon działacz ruchu obrony praw człowieka z Hims. Inny działacz tego ruchu z urodzajnego płaskowyżu Hauran na południu Syrii poinformował, że w tamtejszym mieście Tafas siły bezpieczeństwa zabiły mężczyznę po wtargnięciu do jego domu. W Tafas dokonano licznych aresztowań. - Działają na sposób izraelski. Przychodzą z listami nazwisk setek poszukiwanych i oblegają całe miasta - dodał ów działacz.

Wojsko wdziera się do domów

Zainspirowane wydarzeniami w innych państwach arabskich syryjskie demonstracje, które rozpoczęły się 18 marca w mieście Dara, rozszerzyły się w piątek na płaskowyż Hauran, graniczący na południu z Jordanią i na zachodzie z okupowanymi przez Izrael Wzgórzami Golan. W niedzielę czołgi wjechały do miast Tafas, Dael i Ibtaa na płaskowyżu Hauran. Tamtejsi mieszkańcy poinformowali, że strzelano, a żołnierze i funkcjonariusze sił bezpieczeństwa wdzierali się do domów, aresztując młodych ludzi. Trzy te miasta mają łącznie około 80 tys. mieszkańców.

Armia zwiększyła liczbę stacjonujących na płaskowyżu Hauran żołnierzy, częściowo wycofując ich z miasta Dara do pobliskich wiosek. - Wiedzieliśmy, że nie wybaczą nam naszej solidarności z Darą. Podjęli także akcję przeciwko Tafas, ponieważ schroniło sie tam wielu młodych ludzi, którzy uciekli przed atakiem na Darę - powiedział jeden z mieszkańców Tafas. Dziesiątki tysięcy mieszkańców wsi z Hauran zebrało się w piątek w Tafas, skandując hasła z żądaniem ustąpienia prezydenta Asada. Nie mogli się jednak przedostać do Dary, obstawionej od blisko dwóch tygodni przez czołgi. Była to jedna z największych demonstracji na płaskowyżu i nie zakłóciły jej zgromadzone w pobliżu znaczne oddziały wojska i policji.

Kolejne miasto zaatakowane

Siły bezpieczeństwa zaatakowały także w niedzielę późnym wieczorem zwolenników opozycji w mieście Deir el-Zor na wschodzie kraju. Według świadków, w ataku zginęły co najmniej dwie osoby. Według działaczy opozycyjnych, masowe aresztowania kontynuowano w niedzielę w sunnickich dzielnicach nadmorskiego miasta Banijas, gdzie w sobotę siły rządowe zastrzeliły sześciu cywilów. Jak podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, zatrzymano tam kolejne 200 osób, w tym przywódców protestów. Wśród aresztowanych jest też 10-letnie dziecko.

Władze oskarżają "bandy"

Uzbrojona banda zabiła dziesięciu cywilów w pobliżu miasta Hims w zachodniej Syrii - poinformowały w niedzielę wieczorem syryjskie władze za pośrednictwem swej agencji prasowej. Z tych informacji wynika, że ofiarami byli Syryjczycy pracujący w Libanie, którzy autobusem wracali do swych domów, i którzy w pobliżu Hims wpadli w zasadzkę, zastawioną na nich przez uzbrojonych bandytów.

Syryjskie władze już wielokrotnie oskarżały "zbrojne bandy", za którymi stoją zagraniczne siły, o inspirowanie protestów przeciwko rządom prezydenta Baszara el-Asada. Obrońcy praw człowieka w Syrii wątpią jednak w prawdziwość informacji o napadzie na cywilów w pobliżu Hims, ponieważ w tych okolicach władze skoncentrowały znaczne siły wojska i policji, które krwawo tłumią antyprezydenckie demonstracje w tym mieście.

Według cytowanego przez Reutera zachodniego dyplomaty, w ciągu siedmiu tygodni niepokojów w Syrii aresztowania objęły 7 tys. ludzi. Jak podają obrońcy praw człowieka, siły bezpieczeństwa zabiły przez ten czas co najmniej 800 cywilów. Podobnie jak jego zmarły w 2000 roku ojciec i poprzednik na stanowisku prezydenta Hafez el-Asad, Baszar el-Asad opiera się w rządzeniu na islamskiej mniejszości alawitów, co budzi niechęć dominujących w kraju liczebnie sunnitów.

zew, PAP