Grecka policja użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych, by rozpędzić dziesiątki lewicowych demonstrantów protestujących w centrum Aten. Młodzi ludzie rzucali w policjantów kamieniami.
W tym samym czasie tysiące Greków uczestniczyło w marszu w greckiej stolicy przeciwko rządowemu programowi drastycznych oszczędności. Tym razem strajkują głównie pracownicy sektora publicznego. Do strajku wezwały największe centrale związkowe GSEE i ADEDY. "Odrzucamy i potępiamy nowe środki. Intensyfikujemy walkę" - głosił jeden z niesionych przez protestujących transparentów. - Z każdym dniem rząd odbiera to, co klasa robotnicza zdobyła krwią i walką przez te wszystkie lata - powiedział emeryt John Pawlidis.
W środę zamknięte są ministerstwa, urzędy podatkowe, wiele szkół, urzędy miejskie i gminne. Z Pireusu nie wypłynął w środę rano ani jeden prom. Od południa na cztery godziny pracę porzucili kontrolerzy ruchu lotniczego. O godz. 6 strajk, mający potrwać całą dobę, rozpoczęli dziennikarze. W radiu i telewizji nie ma programów informacyjnych.
To dziesiąty duży strajk od czasu, gdy przed rokiem rząd zaczął wprowadzać rygorystyczny program oszczędnościowy. Dla przeżywającej kryzys zadłużenia Grecji oszczędności i reformy były warunkiem uzyskania wielomiliardowej pomocy od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
zew, PAP