Sikorski jest pierwszym szefem dyplomacji państwa zachodniego, który spotkał się na miejscu z powstańczymi władzami. Jego podróż nie odbyła się jednak bez przeszkód - wojskowa CASA z delegacją na pokładzie wylądowała na lotnisku w Bengazi dopiero za drugim razem. Przy pierwszym podejściu samolot, mimo że był już bardzo blisko ziemi, nie wylądował. Decyzję o odejściu bez konsultacji z ministrem podjęło BOR, które otrzymało sygnał o zagrożeniu na lotnisku. Później, gdy samolot był już w drodze powrotnej do Włoch nad Morzem Śródziemnym, okazało się, że zagrożenie jest nie na lotnisku, lecz w mieście. W związku z tym, że na pokładzie był też spory transport pomocy medycznej, podjęto decyzję, że CASA poleci, zostawi ładunek i wróci do Palermo. Na miejscu w Bengazi przedstawiciele lokalnych władz zapewnili jednak, że miasto jest bezpieczne. Po konsultacjach ze służbami w Warszawie minister postanowił, że będzie kontynuował wizytę.
- To jest strefa podwyższonego ryzyka, więc nie powinniśmy się temu dziwić - komentował całą sytuację Sikorski. Ministrowi towarzyszy w Libii zwiększona ochrona BOR, a w zapewnieniu bezpieczeństwa ministrowi Biuro Ochrony Rządu wspomagają miejscowe służby.
Już w Bengazi Sikorski podkreślał, że spotkał się z najważniejszym przedstawicielem tymczasowych władz powstańczych. - Bardzo się cieszę, że mogłem się spotkać z przewodniczącym tymczasowej Rady. Jestem tutaj w porozumieniu z wysoką przedstawiciel UE, po to aby przekazać, że uznajemy Radę za prawowitego partnera do rozmów dla UE - mówił. Dodał, że jedynym rozwiązaniem dla Libii jest odejście od władzy pułkownika Muammara Kadafiego i rozpoczęcie procesu konstytucyjnego, który doprowadzi do demokratyzacji tego kraju. - Tego życzymy narodowi libijskiemu i w tym, w demokratyzacji Libii, życzymy mu zwycięstwa - zapewnił.
Przewodniczący Narodowej Rady Libijskiej dziękował Polsce, a także Sikorskiemu za poparcie oraz słowa solidarności z libijską rewolucją. - Liczymy na to, że Polska będzie nadal solidaryzować się z Radą Libijską i pozostaniemy w kontakcie z polskim rządem we wszystkich możliwych sektorach, zwłaszcza jeśli chodzi o rozbudowę infrastruktury - podkreślił. Zaznaczył, że liczy na to, iż polski rząd będzie miał "jedną z podstawowych ról w kontaktach z Libią". Abdul Dżalil dziękował również za pomoc medyczną, której transport przyleciał do Bengazi wraz z polskim ministrem.
Narodowa Rada Libijska w Bengazi utworzona została w lutym. Pod koniec marca poinformowała o utworzeniu składającego się z kilku członków rządu tymczasowego, na którego czele stanął Mahmud Dżebril. Formalnie Narodowa Rada Libijska w Bengazi została uznana za "reprezentanta narodu libijskiego" jedynie przez Francję, Włochy, Katar, Gambię i Malediwy, jednak liczne państwa traktują ją jako de facto jedynego uprawnionego partnera do kontaktów, przyjmując jej wysłanników i prowadząc rozmowy z jej reprezentantami. Koalicja międzynarodowa udziela Radzie wsparcia militarnego.
PAP, arb