Rodzina zmarłego po aresztowaniu znanego kubańskiego dysydenta Juana Wilfredo Soto zdementowała doniesienia, z których wynikało, że został on śmiertelnie pobity przez policjantów.
- To kłamstwo, że został pobity. Na ciele mego brata nie było najmniejszego śladu przemocy, natomiast był on bardzo schorowanym człowiekiem - powiedziała Rosa Soto, siostra dysydenta, cytowana w czwartkowym wydaniu partyjnego dziennika "Granma". Wcześniej kubański rząd zaprzeczał innym opozycjonistom, którzy twierdzili, że Soto został zabity przez policję. - To nowa kampania oszczerstw i bezwstydne kłamstwo - oświadczyły władze w Hawanie.
Juan Wilfredo Soto zmarł w ostatni weekend w szpitalu w Santa Clara, zaraz po aresztowaniu. Lekarze mówili, że przyczyną zgonu było zapalenie trzustki. Jednak inni opozycjoniści, w tym najbardziej znany, mieszkający w Santa Clara Guillermo Farinas, twierdzili, że Soto został pobity na śmierć przez policjantów.
zew, PAP