Prezydent nie sprecyzował, kogo konkretnie ma na myśli. Zauważył jedynie, że próby takie, "jeśli nie stworzą wielkich problemów dzisiaj, to można nie mieć wątpliwości, iż przysporzą ich w najbliższej, przewidywalnej przyszłości". - Tak krajowi, jak i konkretnemu człowiekowi - zaznaczył.
Wcześniej Miedwiediew zdystansował się od tworzenia przez premiera Władimira Putina wokół partii Jedna Rosja koalicji lojalnych wobec władz organizacji społecznych i biznesowych. - Rozumiem motywy partii, która chce odbudować swoje wpływy w kraju. Utworzenie takiego sojuszu nie narusza prawa i jest wytłumaczalne z punktu widzenia technik wyborczych - oświadczył prezydent podczas spotkania z pracownikami telewizji Rossija. Miedwiediew zauważył zarazem, że "żadna siła polityczna nie może uważać siebie za dominującą". Dodał też, że "jego zadanie jako prezydenta polega na czuwaniu, aby na scenie politycznej była konkurencja". - Tylko w tym wypadku nasz system polityczny będzie stabilny - podkreślił. Kilka godzin wcześniej Putin zapewnił publicznie, że Miedwiediew popiera jego inicjatywę utworzenia Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego, który skupi organizacje kombatanckie, młodzieżowe, kobiece, związkowe i biznesowe.
Obserwatorzy polityczni dostrzegają w inicjatywie Putina próbę powstrzymania spadku popularności Jednej Rosji przed wyborami parlamentarnymi. Jeden z liderów partii Putina, przewodniczący Dumy Państwowej Borys Gryzłow nie wykluczył, że Ogólnorosyjski Front Narodowy wystawi również swojego kandydata w wyborach prezydenckich. W ocenie politologa Gleba Pawłowskiego, inicjatywa premiera burzy równowagę w tandemie rządzącym Rosją. - W systemie frontu narodowego nie ma miejsca dla Dmitrija Miedwiediewa - oświadczył politolog.
PAP, arb