- Ponad 500 osób przekroczyło granicę od godz. 7 (godz. 6 czasu polskiego), w większości są to kobiety i dzieci - informował miejscowy urzędnik libański, dodając, że słyszał sporadyczne strzały ze strony syryjskiej. Jak podaje agencja Associated Press w ciągu ostatnich tygodni z regionu tego uciekło ponad 5 tys. ludzi. Wśród osób, które uciekły do Libanu, są ranni. Co najmniej pięć osób trafiło do miejscowego szpitala.
Również w piątek od strzałów sił bezpieczeństwa, rozmieszczonych w całym kraju, zginęło co najmniej pięć osób - trzy w Hims i dwie w Damaszku - podał anonimowo miejscowy obrońca praw człowieka. W dzielnicy Damaszku, Kabun, przy wyjściu z meczetu wierni zostali zaatakowani pałkami, a następnie doszło do strzelaniny. Również w piątek zmarła dziewiąta osoba, kobieta ranna kilka dni temu podczas ataku sił bezpieczeństwa na miasto Hara, około 100 km na południe od Damaszku.
Tysiące Syryjczyków demonstrowały w piątek przeciwko rządowi na blokowanych przez czołgi ulicach Damaszku, Hamy, Hims, Idlib i wielu innych miast. W przeddzień "Piątku ludzi wolnych" prezydent Asad wydał wojsku i policji rozkaz, aby nie strzelać do demonstrantów. Zapewniła o tym w rozmowie telefonicznej z jednym z liderów opozycji Luajem Husajnem rzeczniczka prezydenta Butaina Szaaban, która nawiązała kontakty z opozycją.
Według ogłoszonych w piątek danych syryjskich obrońców praw człowieka, w ciągu dwóch miesięcy antyrządowych demonstracji zabitych zostało od 700 do 850 ludzi. Ich uczestnicy domagają się demokratycznych reform i ustąpienia prezydenta Baszara el-Asad, którego rodzina rządzi krajem od lat 70.
zew, PAP