Odnosząc się do możliwości reelekcji jej męża w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Carla Bruni przyznała: „gdybym myślała w sposób egoistyczny, dzisiaj powiedziałabym, że nadszedł czas, by powrócić do normalnego życia". - Ale dla Francji będzie lepiej, jeśli mój mąż pozostanie prezydentem - oświadczyła. - Jestem ultra-sarkozistką i to mimo, że (mąż) rzadko pyta o moją opinię w sprawach publicznych. Tym lepiej. Ja kiedy piszę piosenkę, nie pytam go, czy powinna być ona w G-dur - dodała.
Zapytana zaś o to, którą pierwszą damę podziwia, odparła: „Przede wszystkim Bernadette Chirac, żonę byłego prezydenta Francji, z powodu zaangażowania społecznego. A potem Michelle Obamę ze względu na jej charyzmę i sympatię". - To, co chciałabym zostawić na pamiątkę, to moje zaangażowanie (w kwestie - red.) humanitarne i wizerunek osoby sympatycznej - wyznała Bruni.
zew, PAP