Zespół specjalistów rozpoczyna badanie okoliczności, w jakich zawalił się hotel robotniczy w czeskich Lounach, w wyniku którego zginęło 20 polskich Romów.
Przyjechali oni do Czech z Płocka i Chojnic w odwiedziny do krewnych.
Część czterokondygnacyjnego budynku z prefabrykatów wzniesionego 12 lat temu runęła w poniedziałek nad ranem. Dzięki natychmiastowej akcji ratowniczej wydobyto spod gruzów 15 osób. Trzy z nich znalazły się w miejscowym szpitalu, dwie już zwolniono do domu.
Największą tragedię przeżyła 30-letniej kobiety, która ocalała z katastrofy. Zginęło sześcioro członków jej rodziny - rodzice, mąż, pięcioletnia córeczka, brat i bratowa.
Akcję ratowniczą prowadzono w bardzo trudnych warunkach ze względu na niebezpieczeństwo zawalenia się pozostałej części hotelu. Przy ratowaniu ludzi brało udział ponad 50 strażaków z Loun i okolicy oraz specjalny zespół ratowniczy z Pragi, który przywiózł kamerę termowizyjną. Dzięki niej udało się zlokalizować ludzi pod gruzami. Pomagały też specjalnie szkolone psy.
Niektórzy świadkowie twierdzą, że katastrofę poprzedził wybuch, inni, że odwrotnie - wybuch był skutkiem zawalenia się hotelu. Mówi się o wybuchu bojlera czy butli z gazem.
Największa katastrofa budowlana w Czechach wydarzyła się w 1928 roku, kiedy zawalił się siedmiopiętrowy budynek w centrum Pragi i zginęło 46 ludzi, a 23 zostało ciężko rannych.
em, pap
Część czterokondygnacyjnego budynku z prefabrykatów wzniesionego 12 lat temu runęła w poniedziałek nad ranem. Dzięki natychmiastowej akcji ratowniczej wydobyto spod gruzów 15 osób. Trzy z nich znalazły się w miejscowym szpitalu, dwie już zwolniono do domu.
Największą tragedię przeżyła 30-letniej kobiety, która ocalała z katastrofy. Zginęło sześcioro członków jej rodziny - rodzice, mąż, pięcioletnia córeczka, brat i bratowa.
Akcję ratowniczą prowadzono w bardzo trudnych warunkach ze względu na niebezpieczeństwo zawalenia się pozostałej części hotelu. Przy ratowaniu ludzi brało udział ponad 50 strażaków z Loun i okolicy oraz specjalny zespół ratowniczy z Pragi, który przywiózł kamerę termowizyjną. Dzięki niej udało się zlokalizować ludzi pod gruzami. Pomagały też specjalnie szkolone psy.
Niektórzy świadkowie twierdzą, że katastrofę poprzedził wybuch, inni, że odwrotnie - wybuch był skutkiem zawalenia się hotelu. Mówi się o wybuchu bojlera czy butli z gazem.
Największa katastrofa budowlana w Czechach wydarzyła się w 1928 roku, kiedy zawalił się siedmiopiętrowy budynek w centrum Pragi i zginęło 46 ludzi, a 23 zostało ciężko rannych.
em, pap