Zdaniem Adamskiego nowela ustawy o litewskiej oświacie, niekorzystna dla mniejszości polskiej, jest jedną z czterech kwestii, które dzielą Polskę i Litwę. Obok niebezpieczeństwa zamknięcia prawie połowy polskich szkół na Wileńszczyźnie - mówił - stosunki między oboma państwami psują kontrowersje wokół zwrotu ziem skonfiskowanych na Litwie przez komunistyczne władze, brak prawa regulującego używanie przez mniejszość polską języka polskiego w przestrzeni publicznej oraz zakaz pisania po polsku nazwisk obywateli litewskich pochodzenia polskiego. - Litwa zobowiązała się do wprowadzenia pisowni nazwisk obywateli litewskich pochodzenia polskiego w zgodzie z zasadami pisowni polskiej w traktacie polsko-litewskim, ale nie wprowadza tego w życie. Wielokrotnie obiecywała załatwienie tej sprawy, ale wskutek nieudolności władz litewskich lub ich niechęci ta sprawa do dzisiaj nie jest rozwiązana - przypomniał Adamski.
Z kolei problem zwrotu skonfiskowanych przez komunistyczne władze ziem, które w latach 90. niepodległy rząd litewski postanowił zwrócić właścicielom, polega na tym, że można odzyskać ziemię leżącą w innej części kraju - zauważył Adamski. Dodał, że potomkowie Polaka, któremu skonfiskowano ziemię na Wileńszczyźnie, zwraca się ziemię np. na Żmudzi, a z kolei atrakcyjne działki otrzymują Litwini z głębi kraju. - To oczywiście wpływa na siłę ekonomiczną polskiego społeczeństwa na Wileńszczyźnie i grozi istotną zmianą składu narodowościowego na Litwie, co znowu jest sprzeczne ze zobowiązania międzynarodowymi, które podjęła Litwa - ocenił ekspert PISM.Według eksperta dopóki Litwa nie wykaże konkretnymi działaniami, że zamierza uczynić krok w kierunku rozwiązania problemów dzielących Warszawę i Wilno, Polska powinna traktować Litwę chłodno i obojętnie, a odpowiadać jedynie na litewskie sygnały o woli kompromisu. - Należy zachować te kanały komunikacji z władzami litewskimi, które służą rozwiązaniu problemów. Natomiast dopóki to nie nastąpi, na forum NATO i UE należy litewskie interesy traktować obojętnie - ocenił Adamski. Ekspert dodał, że Polska nie powinna być niechętna Litwie, ale też - mówił - "nie może być w tym momencie powrotu do retoryki partnerstwa strategicznego i przyjaźni polsko-litewskiej, do tego, co miało miejsce w poprzednich latach", bo - według niego - "Polska się ośmieszy, a Litwini będą to postrzegać jako przyzwolenie na dalsze działania zmierzające do lituanizacji Wileńszczyzny". - Litwa jest obiektywnie bardziej uzależniona od Polski niż Polska od Litwy, choćby ze względów tranzytowych. Litwa jest dwanaście razy mniejsza od Polski, z tego powodu ma znacznie mniejszy potencjał gospodarczy - zauważył Adamski, który uznał, że na poprawie stosunków polsko-litewskich powinno bardziej zależeć sąsiadowi Polski.
PAP, arb