W stolicy Gruzji w odpowiedzi na apel opozycji manifestanci przemaszerowali na plac Wolności w centrum miasta, skandując hasła, w których domagali się ustąpienia prezydenta. Nino Burdżanadze, opozycyjna polityk, była przewodnicząca gruzińskiego parlamentu i ważna postać rewolucji róż, która doprowadziła do władzy Saakaszwilego w 2003 roku, określiła sobotnią demonstrację jako "decydującą bitwę". - Walczymy o demokrację i przeciwko neobolszewizmowi - powiedziała. - Nie możemy czekać do następnych wyborów, a skoro nie chcemy czekać, musimy działać teraz - dodała. Kadencja Saakaszwilego kończy się w 2013 roku.
Burdżanadze poprowadziła tłum protestujących pod siedzibę państwowej telewizji, gdzie podobnie jak w Batumi domagali się czasu antenowego, i gdzie rozpędziła ich policja. Organizacje opozycyjne oskarżyły władze o to, że jeszcze przed manifestacją doszło do zatrzymań opozycjonistów i należących do nich pojazdów. Gruzińskie MSW nazwało te oskarżenia "całkowicie fałszywymi".
Prozachodni prezydent Saakaszwili jest oskarżany przez opozycję o autorytaryzm i odpowiedzialność za fiasko w konfrontacji militarnej z Rosją w sierpniu 2008 roku, która doprowadziła do oderwania się separatystycznych terytoriów Abchazji i Osetii Południowej, uznanych za niezależne przez Moskwę. Od tamtej pory Rosja i Gruzja nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.PAP, arb