Armia Północy w jednej tylko części miasta użyła 15 czołgów, a ostrzał słychać było przez cały dzień. Walki zdawały się osłabnąć przed nocą - poinformowała rzeczniczka ONZ Hua Jiang. Jiang dodała, że wieczorem słychać było wystrzały z broni palnej, a trzy pociski moździerzowe wylądowały na terenie obozu ONZ, ale udało się uniknąć ofiar. Rzeczniczka ONZ nie była w stanie potwierdzić informacji o zajęciu miasta, bo personel ONZ nie mógł opuścić obozu ze względu na niebezpieczeństwo.
Organizacja "Lekarze Bez Granic" podała w oświadczeniu, że "wszyscy mieszkańcy miasta Abyei uciekli" 21 maja rano. Poinformowała też, że po wcześniejszych starciach do jej szpitala trafiło 42 rannych. Prezydent Sudanu Omar el-Baszir odwołał dwóch przewodniczących administracji Abyei i rozwiązał Radę Wykonawczą regionu - podała państwowa agencja informacyjna SUNA. Nie wyjaśniono dlaczego.
USA ostro skrytykowały rząd Sudanu. Do Sudanu ma przybyć delegacja Rady Bezpieczeństwa ONZ, by wraz z rządem w Chartumie omówić kwestię spornego regionu. Na mocy ustaleń pokojowych z 2005 roku regionowi Abyei zagwarantowano osobne referendum w tym samym czasie, co referendum niepodległościowe Południa, a więc w styczniu 2011 roku. Referendum nie doszło jednak do skutku, bo między Południem i Północą wybuchł spór o to, kto jest uprawniony do głosowania. Od tego czasu w starciach w regionie zginęło ponad 100 osób. W kwietniu prezydent Sudanu Omar el-Baszir zapowiedział, że nie uzna Sudanu Płd. jako niepodległego państwa, jeśli tamtejsze władze będą rościły sobie prawo do Abyei.
Po referendum niepodległościowym, w którym za secesją południowej części od północnej opowiedziało się blisko 99 proc. głosujących, w lipcu Południe oficjalnie stanie się niepodległym państwem.
PAP, arb