W reakcji na powyborcze represje wobec opozycji UE wznowiła w styczniu sankcje wizowe wobec 158 przedstawicieli białoruskiego reżimu, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki i jego dwóch synów, oraz zamroziła ich aktywa. Potem zdecydowała o rozszerzeniu listy o 19 osób, a w poniedziałek o 13. Mimo trwających represji UE nie zdecydowała jeszcze o wprowadzeniu sankcji gospodarczych wobec Białorusi, choć - jak zapewniała rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, Maja Kocijanczicz "trwają prace nad rozszerzeniem sankcji, w tym gospodarczych".
Kilka krajów, a zwłaszcza Włochy i Cypr, nie zgodziły się na wprowadzenie sankcji gospodarczych, co proponowała m.in. Polska już w styczniu. Ambasadorzy państw UE w Mińsku przygotowali już wstępną listę firm, które można by objąć sankcjami, w tym firm produkujących materiały wykorzystywane przez reżim do tłumienia manifestacji oraz firm związanych z przedstawicielami białoruskiego reżimu odpowiedzialnymi za represje. Na tę listę musieliby się jednak zgodzić ministrowie spraw zagranicznych 27 państw UE.
zew, PAP