W Abyei znajdują się złoża ropy naftowej oraz pastwiska wykorzystywane przez plemiona północne i południowe. Region ma znaczenie symboliczne dla obu stron.
We wtorek najprawdopodobniej oddziały sprzymierzone z władzami Północy zaatakowały w Abyei cztery helikoptery ONZ - powiedziała w środę rzeczniczka ONZ Hua Jiang. - Oddano ok. 14 strzałów z kilku pozycji w pobliżu kompleksu misji ONZ w Sudanie (UNMIS). Maszyny nie zostały trafione i mogły bezpiecznie wylądować - dodała Jiang, która podejrzewa, że sprawcami ataku były oddziały pasterzy z plemienia Messiria. Plemię to popierane jest przez władze w Chartumie. Zdaniem Jiang obecnie oddziały te najprawdopodobniej posuwają się na południe, śledząc mieszkańców Abyei. Rzeczniczka ONZ twierdzi, że w Abyei ustały już walki i grabieże, których celem były m.in. bazy zaopatrzeniowe oenzetowskich agencji.
W sobotę czołgi Północy wjechały do Abyei, rozpraszając oddziały Południa i naruszając obowiązujące porozumienia pokojowe. Wzbudziło to obawy Południa, że Północ chce zająć teren przed planowaną na lipiec secesją.
Podczas gdy społeczność międzynarodowa apelowała do władz w Chartumie o wycofanie wojsk, prezydent Sudanu Omar el-Baszir ogłosił we wtorek wieczorem, że "Abyei to ziemia należąca do Północy", i dodał, że północne wojska nie wycofają się z regionu. W kwietniu Baszir zapowiedział, że nie uzna Sudanu Południowego jako niepodległego państwa, jeśli tamtejsze władze będą rościły sobie prawo do Abyei.
Na mocy ustaleń pokojowych z 2005 roku regionowi Abyei zagwarantowano osobne referendum w tym samym czasie, co referendum niepodległościowe Południa, a więc w styczniu 2011 roku. Jednak nie doszło ono do skutku, bo między Południem i Północą wybuchł spór o to, kto jest uprawniony do głosowania.
W rezultacie referendum Sudan Południowy 9 lipca br. ogłosi niepodległość. Jednak oprócz konfliktu wokół Abyei przyszłe afrykańskie państwo boryka się z rebeliami i konfliktami międzyplemiennymi. Według ONZ, od początku 2011 roku w ich wyniku zginęło ponad 1400 osób, a co najmniej 117 tys. ludzi opuściło swoje domy.pap, ps