Do 32 wzrosła liczba ofiar samobójczego zamachu z użyciem samochodu pułapki w pobliżu posterunku policji w mieście Hangu w prowincji Waziristan w północno-zachodnim Pakistanie, przy granicy z Afganistanem. Do zamachu przyznali się talibowie. Atak w rejonie Hangu jest kolejnym z fali zamachów, jaką wywołało w nocy z 1 na 2 maja zabicie przez amerykańskich komandosów przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena.
Przedstawiciel miejscowej policji Irshad Khan powiedział, że 56 osób zostało rannych w wybuchu, do którego doszło w pobliżu kilku budynków będących siedzibą władz. Budynki generalnie ocalały, lecz wybuch uszkodził kilka okolicznych sklepów. Policja poinformowała, że ładunek wybuchowy znajdował się w małym samochodzie ciężarowym. Według miejscowych władz, większość ofiar to cywile, w tym wielu klientów pobliskiej restauracji. Policja poinformowała, że do zamachu użyto ok. 400 kg materiałów wybuchowych.
Do zamachu przyznali się talibowie pakistańscy. - Przeprowadziliśmy ten mały zamach, żeby pomścić męczennika Osamę bin Ladena, lecz wkrótce zobaczycie większe ataki, bo nie możemy tylko tak odpłacać za jego śmierć - poinformował rzecznik organizacji pakistańskich talibów Tehrik-e-Taliban Pakistan (Talibski Ruch Pakistanu - TTP).
TPP, który przyłączył się do Al-Kaidy w roku 2007 i uznał zwierzchnictwo bin Ladena, jest głównym odpowiedzialnym za ponad 480 zamachów - w większości samobójczych, w których w całym Pakistanie zginęło w ciągu ostatnich czterech lat prawie 4400 osób.
PAP, arb