Media ujawniły nagranie z dwuminutowego spotkania Berlusconiego i Obamy. Widać na nim, że szef włoskiego rządu podszedł do prezydenta USA i powiedział do niego po włosku: "Mam nową większość. Zaprezentowaliśmy projekt reformy wymiaru sprawiedliwości, dla nas ma fundamentalne znaczenie, bo w tym momencie mamy prawie dyktaturę sędziów z lewicy". Barack Obama wysłuchał tłumaczenia wypowiedzi włoskiego premiera, ale na nią nie zareagował.
Kiedy media rozpowszechniły tę wypowiedź premiera Włoch, jego rzecznik Paolo Bonaiuti wytłumaczył, że "Berlusconi nie mówił Obamie tylko o sędziach, ale przedstawił mu obraz sytuacji we Włoszech opowiadając o reformie wymiaru sprawiedliwości, a także podatków i instytucji publicznych". Mimo tych wyjaśnień słowa Berlusconiego wywołały falę oburzenia w całej włoskiej opozycji.
- Nie wiem, czy Berlusconi poprosi Obamę o interwencję NATO przeciwko sędziom - kpił przywódca centrolewicowej opozycyjnej Partii Demokratycznej Pier Luigi Bersani. Zachowanie szefa rządu uznał za "upokarzające". - Tracimy znaczenie na arenie międzynarodowej - dodał Bersani. Inny czołowy polityk PD, Piero Fassino wyraził nadzieję, że "Obama ma wystarczające informacje na temat sytuacji we Włoszech , by nie wierzyć w takie karykaturalne przedstawienie".
Wypowiedź premiera bardzo krytycznie oceniło Krajowe Stowarzyszenie Sędziów. - To bardzo poważne, że wydarzyło się to za granicą i że fundamentalna instytucja państwa jest szkalowana także w oczach jednego z najpotężniejszych przywódców świata - oświadczył prezes stowarzyszenia Luca Palamara. - Międzynarodowa kompromitacja Włoch - tak z kolei podsumował to zdarzenie lider centroprawicowego, opozycyjnego ugrupowania Przyszłość i Wolność, Italo Bocchino.
PAP, arb