Również w niedzielę na północ od jemeńskiej stolicy, Sany, słychać było siedem eksplozji - relacjonowali mieszkańcy. Po wybuchach rozległy się odgłosy strzałów z broni maszynowej w dzielnicy al-Hasaba. Na razie nie wiadomo nic więcej o eksplozjach, jednak według Reutera mogą stanowić pogwałcenie porozumienia zawartego dzień wcześniej przez rząd Jemenu i potężny klan plemienny Haszed, którego przywódcą jest Sadek al-Ahmar. Przewiduje ono, że nastąpi zawieszenie broni, a wojownicy plemienni oddadzą zajęte wcześniej budynki rządowe w Sanie.
W Sanie przez kilka dni trwały walki sił prezydenta Alego Abd Allaha Salaha i wojowników plemion domagających się dymisji prezydenta. W walkach zginęło 115 osób (według innych źródeł - 124 osoby). W kraju panuje chaos po tym jak, mimo poczynionych wcześniej ustaleń, prezydent Salah odmówił podpisania porozumienia z opozycją i przekazania władzy. Liderzy partii rządzącej podpisali dokument gwarantujący odejście prezydenta, ale on sam odmówił.
zew, PAP