Szef Krajowej Organizacji na rzecz Praw Człowieka w Syrii Ammar Kurabi oraz adwokat Razan Zajtuna powiedzieli agencji Reutera, że mają listę nazwisk 11 ludzi zabitych w czwartek przez snajperów i siły bezpieczeństwa, które szturmowały 60-tysięczne miasto i wprowadziły w nim godzinę policyjną.
Nie ma informacji o tym, że w czwartek w Rastan przeprowadzano antyrządowe demonstracje - pisze agencja AP. W Rastan oraz pobliskich miastach znajdujących się w prowincji Hims od niedzieli trwa krwawa operacja wojskowa. Według Kurabiego i Zajtuny, od tego czasu w Rastan zatrzymano 200 osób.
Jak twierdzi broniąca praw człowieka organizacja Human Rights Watch (HRW), w Syrii można mówić o zbrodniach przeciwko ludzkości. Zdaniem HRW, Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna nałożyć na Damaszek sankcje, a jeśli to nie wystarczy - pozwać przed Międzynarodowy Trybunał Karny.
Trwające od 18 marca w Syrii protesty społeczne są najpoważniejszym jak dotąd politycznym wyzwaniem dla prezydenta Asada, który w 2000 roku przejął najwyższy urząd w państwie po swym zmarłym ojcu Hafezie el-Asadzie, sprawującym dyktatorskie rządy przez 30 lat.
Reżim tłumi protesty siłą, przy użyciu wojska i czołgów, nie reagując na głosy oburzenia z zagranicy i międzynarodowe sankcje nałożone na najważniejszych funkcjonariuszy państwowych. Jak się szacuje, dotychczasowe represje pociągnęły za sobą ponad tysiąc ofiar śmiertelnych.pap, ps