W piątkowym ataku na meczet prezydencki w Sanie, z którego szef jemeńskiego państwa wyszedł z niewielkimi obrażeniami, zginęło trzech ochroniarzy prezydenta - podała jemeńska agencja Saba. Według telewizji Al-Arabija, Salah przebywa w szpitalu wojskowym, natomiast bliżej niezidentyfikowany zachodni dyplomata, na którego powołuje się agencja Reuters, twierdzi, że prezydent nie ucierpiał w ataku. Wcześniej Reuters informował jednak, również powołując się na zachodniego dyplomatę, że Salah został lekko ranny. Według tego źródła, w ataku obrażenia odnieśli m.in. premier Jemenu, jego zastępca i przewodniczący parlamentu. Przedstawiciel rządzącej w Jemenie partii powiedział z kolei agencji AFP, że Salah został lekko ranny w głowę.
"Ekscelencja czuje się dobrze"
Jak podała agencja Saba, pocisk artyleryjski uderzył przed meczetem znajdującym się na terenie prezydenckiego kompleksu pałacowego, gdzie przebywali Salah i inni wysocy rangą przedstawiciele jemeńskich władz. Źródło w kancelarii prezydenta poinformowało, że kilku urzędników zostało rannych, lecz nie podało dokładnej liczby, ani kto ucierpiał.
"Tchórzliwy atak z użyciem pocisku miał miejsce podczas piątkowych modłów w meczecie pałacu prezydenckiego, gdzie byli obecni prezydent Salah i wysocy przedstawiciele rządu" - podała Saba. "Jego ekscelencja, prezydent, czuje się dobrze i jest, dzięki Bogu, w dobrej kondycji"."Salah zaatakował się sam"
Władze Jemenu o atak oskarżyły wrogie wobec Salaha klany plemienne. Jednak przywódca jemeńskiej federacji plemiennej Sadek al-Ahmar zaprzeczył, jakoby atak na pałac prezydencki przeprowadzili jego ludzie. Zarzucił Salahowi, że to on stoi za tym atakiem i że chciał w ten sposób usprawiedliwić eskalację walk ulicznych w Sanie.
Siły lojalne wobec Salaha prowadziły w piątek ostrzał artyleryjski domów przywódców federacji plemiennej. Wiceminister informacji Abdu al-Dżanadi zdementował informacje o śmierci Salaha, przekazywane przez opozycyjną jemeńską telewizję Suhail. Zapowiedział nawet, że prezydent wygłosi niebawem przemówienie do narodu.
A ludzie wciąż giną
Od początku protestów w styczniu w Jemenie zabito około 370 cywilów, ale co najmniej 155 z nich poniosło śmierć w ciągu ostatnich 10 dni, co świadczy o znacznej eskalacji napięcia.
USA: przemoc to nie rozwiązanie
Stany Zjednoczone potępiły przemoc w Jemenie, w tym atak na pałac prezydencki w Sanie, i wezwały obie strony konfliktu do kontynuowania w sposób uporządkowany i pokojowy procesu przekazania władzy - poinformował rzecznik Białego Domu Jay Carney. - Przemocą nie można rozwiązywać spraw, którym czoło musi stawiać Jemen, a dzisiejsze wydarzenia nie mogą być usprawiedliwieniem dla nowej fali walk - powiedział rzecznik.
zew, PAP