Na pytanie BBC, czy rozwój sytuacji w Jemenie niepokoi go, minister Hague odparł, że jest "bardzo zaniepokojony" i zaapelował do prezydenta Salaha, by wypełnił porozumienie wynegocjowane przez GCC. - Kolejne brytyjskie rządy działały na rzecz ustabilizowania Jemenu i mimo niepowodzeń nadal będą działać w tym samym kierunku. Jemen może stać się większym zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa - zauważył szef MSZ. Hague wezwał kilkuset obywateli brytyjskich przebywających w Jemenie, by wrócili stamtąd póki mogą. Ostrzegł, że nie powinni liczyć, że rząd brytyjski zorganizuje dla nich akcję ewakuacyjną, ponieważ może ona okazać się niewykonalna.
W Jemenie działa siatka Al-Kaidy, w której ważną rolę odgrywa radykalny imam Anwar al-Awlaki, który znajduje się na amerykańskiej liście najbardziej poszukiwanych terrorystów. Ten 40-letni imam jest uważany za groźnego radykała, ponieważ swoją propagandę adresuje do muzułmanów w świecie zachodnim. Awlaki był "duchowym doradcą" dwóch zamachowców z 11 września 2001 roku. - Jeśli prezydent odszedł na dobre, to w Jemenie rozpocznie się nowa walka o władzę pomiędzy wiceprezydentem, najstarszym synem Salaha, przywódcami plemiennymi oraz społecznym ruchem protestu - uważa korespondent BBC na Bliskim Wschodzie.
Najstarszy syn Salaha, Ahmed, dowodzi elitarną Gwardią Republikańską. Dużą rolę w dowództwie armii odgrywają też trzej bratankowie prezydenta. Stojący na czele federacji plemiennej i główny przeciwnik polityczny Salaha Sadek al-Ahmar zaprzeczył, jakoby jego siły odpowiadały za piątkowy atak na pałac prezydenta. Klan Ahmarów, który finansuje opozycję i wspiera antyprezydenckie protesty, domaga się ustąpienia Salaha od stycznia.
pap, ps