W jego ocenie obecnie władze białoruskie w jakiejś mierze płacą za cofnięcie Białorusi z drogi dążenia do integracji z demokratycznym światem zachodnim. - Mamy do czynienia z sytuacją regresu, jeśli chodzi o Białoruś w stosunku do szans i aspiracji, które były jednakowe dla całego regionu na początku lat 90. XX w. - podkreślił prezydent. Jego zdaniem w relacjach z Białorusią "trzeba nastawić się na politykę długiego marszu wspierania sił prodemokratycznych". - Tylko demokracja plus wolny rynek jest w stanie zapewnić rozwój Białorusi i jest w stanie zapewnić także wzrost dobrobytu mieszkańców Białorusi - mówił prezydent.
Białoruś walczy obecnie z inflacją i brakiem rezerw walutowych. Podwyżki po dewaluacji białoruskiego rubla o 56 proc. pod koniec maja, inflacja na poziomie 20 proc. od początku roku i nakładanie cen urzędowych powodują, że w sklepach wiele towarów po prostu zniknęło z półek. Wykupywane są produkty, których ceny kontroluje państwo; trudno jest kupić papierosy, wciąż są kłopoty z solą, brakuje mięsa, które można dostać na targowisku, ale drożej. Na stacjach benzynowych wprowadzono racjonowanie paliwa.
W miniony weekend rząd Białorusi opublikował tajny dotąd plan walki z kryzysem walutowym i gospodarczym. Opozycyjne portale wskazują, że nie przewiduje on żadnych reform strukturalnych, zakłada jednak ograniczenie deficytu budżetowego. "Plan działania" ma - jak napisano - zapewnić "zrównoważony rozwój gospodarki w warunkach zmiany oficjalnego kursu białoruskiego rubla". Opozycyjny portal Karta'97 podsumowuje ironicznie, że gdyby w kilku słowach streścić proponowane przez rząd środki, to "niczego nie trzeba zmieniać, a należy po prostu zmusić Białorusinów, żeby pracowali więcej i jedli mniej". Podkreśla, że rządowy plan nie przewiduje żadnych reform strukturalnych, prywatyzacji ani zmiany modelu gospodarczego. Zakłada zmniejszenie deficytu budżetowego w 2011 roku do 1,5 proc. PKB, choć wcześniej planowano 3,2 proc.
pap, ps