W rozmowie z opozycyjną gazetą "Nasza Niwa" Stanisław Poczobut podkreślił, że w domu rozmawiają z synem po polsku, a po białorusku - z matką Andrzeja i jego żoną, Aksaną. Relacjonował następnie, że w czasie ostatniego widzenia dwa razy podchodził do nich strażnik, zwracając uwagę, że mówią po polsku, po czym wyprowadził go z sali widzeń. - Wszystko odbyło się w milczeniu - dodał ojciec dziennikarza. Wspominał, że w czasie pierwszego spotkania w zeszłym tygodniu nikt nie zabraniał mu rozmawiać po polsku z synem.
Proces 38-letniego Poczobuta ma rozpocząć się 14 czerwca przed sądem w Grodnie i będzie się odbywał przy drzwiach zamkniętych. Aksana Poczobut będzie mogła wysłuchać jedynie ogłoszenia wyroku. Dziennikarz, który jest też działaczem nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB), został oskarżony o zniesławienie i znieważenie prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, za co grozi mu kara od dwóch do czterech lat więzienia.
Szefowa ZPB Andżelika Orechwo powiedziała radiu Swaboda, że w dniu procesu członkowie związku zamierzają przyjść przed sąd, by dać wyraz solidarności z Poczobutem. - To nie jest zabronione, każdy ma prawo przyjść - zaznaczyła.PAP, arb