IHH: możecie sprawdzić statki
Jak informuje wtorkowy dziennik izraelski "Jedijot Achronot", liderzy tureckich Żydów przekazali rządowi izraelskiemu stanowisko organizatorów tegorocznego morskiego konwoju. Kontakt bezpośredni nie był możliwy, ponieważ Izrael uznaje IHH za organizację terrorystyczną. Tureccy organizatorzy wyprawy proponują, by statki wchodzące w skład flotylli zostały sprawdzone przez międzynarodową inspekcję w jednym z portów państw niezaangażowanych w konflikt, np. na Cyprze. Zgodnie z tą ofertą, konwój mógłby wyruszyć do Gazy dopiero po stwierdzeniu, że nie przewozi on nic innego poza pomocą humanitarną.
Mimo to rząd turecki poinformował w poniedziałek, że będzie się starał powstrzymać flotyllę przed wyruszaniem w drogę do Gazy. Minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoglu apelował do organizatorów konwoju, by wstrzymali się z akcją w oczekiwaniu na to, jakie skutki przyniesie otwarcie przez Egipt przejścia granicznego ze Strefą Gazy w Rafah, które może być krokiem do faktycznego przerwania blokady.
Pojawiły się opinie, że Ankara chce załagodzić konflikt z Izraelem, gdyż obecnie priorytetem jest dla niej nie położenie Palestyńczyków, lecz sytuacja w sąsiedniej Syrii, skąd napłynęła do Turcji fala uchodźców. Także przebywający we Włoszech premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że Tel Awiw stara się naprawić relacje z Ankarą.
Ekspert: wizerunek Izraela ucierpiał
Jak powiedział Szlomo Brom, ekspert Instytutu Studiów Bezpieczeństwa Narodowego Uniwersytetu w Tel Awiwie, oba państwa chcą uniknąć kolejnego incydentu, ponieważ po zeszłorocznym zajściu ucierpiała ich reputacja na arenie międzynarodowej. - Izrael oskarżano o nadużywanie siły, a państwa zachodnie miały pretensje do islamskich władz Turcji o inspirowanie antyizraelskiej prowokacji - wyjaśnił ekspert. Jednak zdaniem Broma, od chęci uniknięcia kolejnych wpadek wizerunkowych do woli zasadniczej poprawy stosunków turecko-izraelskich droga jest bardzo daleka. Tym bardziej, że żadna ze stron nie ma zamiaru zmienić swego stanowiska w sprawie zeszłorocznej awantury. Turcja nadal żąda przeprosin i odszkodowania za śmierć swoich obywateli, natomiast Izrael stanowczo tego odmawia i utrzymuje, że jego żołnierze zostali sprowokowani do użycia broni palnej przez agresywnych uczestników flotylli.
Tymczasem więc izraelskie siły bezpieczeństwa przygotowują się na różne scenariusze. W konwoju ma płynąć 15 statków z 1500 aktywistami z różnych krajów.
zew, PAP