Czechy: jest proces ws. katastrofy polskiego pociągu

Czechy: jest proces ws. katastrofy polskiego pociągu

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
Na ławie oskarżonych w sądzie w Ostrawie zasiadło w poniedziałek 10 osób w sprawie spowodowania katastrofy kolejowej w sierpniu 2008 roku w Studence. Ekspres międzynarodowy Comenius z Krakowa do Pragi uderzył wówczas w remontowany wiadukt. Zginęło osiem osób, w tym jedna Polka, a 95 podróżnych zostało rannych.
Oskarżeni to w większości pracownicy firm budowlanych, którym zarzuca się serię zaniedbań i niedopełnienie obowiązków. Zarzuty postawiono również jednemu prywatnemu przedsiębiorcy oraz przedstawicielowi zarządu dróg kraju (województwa) morawsko-śląskiego. Wszystkim grozi od trzech do 10 lat więzienia.

Sprawę prowadzi sąd rejonowy w Nowym Jiczynie, jednak ze względu na zainteresowanie sprawą i dużą liczbę osób na sali proces odbywa się w gmachu sądu okręgowego w Ostrawie. Akt oskarżenia liczy 62 strony i wylicza szereg błędów w czasie budowy wiaduktu oraz organizacji pracy.

Przez najbliższe dni sędzia będzie przesłuchiwał wszystkich oskarżonych i świadków. Nie wiadomo, kiedy zapadnie wyrok. Wyjaśnienia przed sędzią złożyły na razie tylko dwie osoby. Pozostałe zachowały milczenie. Jeden z obrońców wypowiadając się w imieniu swoich klientów podkreślił, że na ławie oskarżonych powinno zasiąść więcej osób, m.in. przedstawiciele urzędu wojewódzkiego. Na salę sądową przybyli także bliscy ofiar katastrofy, w tym ojciec 23-letniej Polki, która poniosła śmierć. - W akcie oskarżenia mówi się, iż w trakcie budowy dopuszczono się tak wielu zaniedbań, że aż nie potrafię sobie tego wyobrazić - powiedział agencji CzTK. Mężczyzna nie zna języka czeskiego, nie zapewniono mu tłumacza. W czeskim radiu publicznym zauważył też, że mimo iż od katastrofy minęły blisko trzy lata, do dziś nie doczekał się choćby przeprosin. - Będziemy się starali poznać prawdę - dodał.

Jako świadek przed sąd wezwany został także maszynista, który w dniu wypadku kierował pociągiem i próbował zapobiec katastrofie gwałtownie hamując. Mówił, że jadąc prosto na zerwany most nie wierzył, że przeżyje. - To niemalże niemożliwe, że miałem takie szczęście. Wspomnienia są bardzo nieprzyjemne, szczególnie teraz, kiedy człowiek sobie je po trzech latach odnawia - zaznaczył.

Do wypadku ekspresu Comenius doszło 8 sierpnia 2008 roku w miejscowości Studenka, nieco na południe od Ostrawy. Na tory kolejowe spadł tam remontowany wiadukt kolejowy, w który uderzył jadący z dużą prędkością pociąg. Na miejscu zginęło sześć osób, jeden mężczyzna zmarł wkrótce po tym w szpitalu w Nowym Jiczynie, a młoda kobieta z Polski około miesiąca później w Krakowie.

pap, ps