W środę władze próbują sprawdzić, jak zachowają się w takich sytuacjach mieszkańcy. Po raz pierwszy jest testowany system powiadamiania cywilów za pomocą SMS-ów o groźbie ataku rakietowego. Jednak na telefon - jednej z dwóch wielkich izraelskich sieci komórkowych - żadna wiadomość do PAP nie dotarła.
"Kogo to obchodzi?"
Kiedy o godz. 10 czasu polskiego rozległy się syreny, sygnalizując konieczność udania się do schronów, właściciel pralni przy ulicy Icchaka Frenkela w dzielnicy Florentine w Tel Awiwie tylko machnął ręką. - Kogo to obchodzi? Tu nawet nie ma żadnego schronu - mówi. Po chwili jednak pojawia się kilka osób zmierzających do pobliskiego schronu, podobno jedynego w okolicy. Przy wejściu do piwnicy budynku przy ulicy Vital 2 przybyłych witają jednak zasuwane stalowe drzwi, zamknięte na kłódkę.
Wśród nie więcej niż dziesięciu zgromadzonych osób są ludzie wyłącznie w starszym i średnim wieku. Sędziwa kobieta narzeka, że władze kpią z ludzi, wzywając w mediach, by wzięli udział w ćwiczeniach. - Trudno, co robić, wracamy do pracy - mówi PAP Oded Mizrhi, 54-letni pracownik drukarni. Na ulicy młodzi ludzie spokojnie spacerują z psami, czynne są sklepy i bary.
Republika Tel Awiw
- Tu w Tel Awiwie tak już jest, to oddzielna republika - śmieje się Dima Akerman, który w 1990 roku wyemigrował do Izraela z Kamieńca Podolskiego - dziś na Ukrainie, a wówczas jeszcze w ZSRR. Mieszka w Aszdodzie, dojeżdżając ok. 37 km do pracy w Tel Awiwie. - Jak dwa miesiące temu raz za razem spadały nam na głowę rakiety, to tu ludzie nawet o tym nie słyszeli, dowiadywali się dopiero ode mnie - mówi Akerman.
Tymczasem część mieszkańców Aszkelonu, Aszdodu i Beer Szewy wpadła w panikę, gdy syreny przypadkowo odezwały się w środę po raz drugi, już po umilknięciu zapowiadanego przez władze alarmu. Byli przekonani, że tym razem rakiety mogą spaść naprawdę. W całym Izraelu syreny mają się odezwać ponownie o godz. 18 czasu polskiego. Jak tłumaczy rząd, chodzi o to, by ćwiczenia odbyły się także wówczas, gdy większość rodzin jest już w domach.
zew, PAP