Tuż przed rozpoczęciem procesu adwokat Johna Galliano, Aurelien Hamelle, powiedział że "Galliano czuje ulgę, mogąc wyjaśnić swoje zachowanie przed sądem". - Teraz może wytłumaczyć swój patologiczny stan, w jakim był, kiedy doszło do incydentu. Chce przeprosić pokrzywdzonych, prosić o przebaczenie i rozpocząć wszystko na nowo - zaznaczył Hamelle. Z kolei adwokat strony przeciwnej, Yves Beddouk, ocenił, że wyjaśnienia Galliano nie są wystarczające. - Pokrzywdzona bardzo ciężko przeżyła całe zdarzenie. Projektant powtarzał jej, że jest brzydka, że ma nieciekawe uda, że jest brudną Żydówką - oświadczył Beddouk.
Werdykt sądowy w sprawie ma być ogłoszony za kilka tygodni. Zarzuty postawione projektantowi dotyczyły dwóch różnych wydarzeń, do których doszło w odstępie kilku miesięcy. Pierwszy incydent miał miejsce w październiku 2010 roku. Galliano, będąc w barze w paryskiej dzielnicy Marais, obraził młodą kobietę antyżydowskimi wyzwiskami. Historia powtórzyła się w lutym tego roku, w paryskim barze "La Perle". Projektant, pod wpływem alkoholu, obrzucił siedzącą obok niego parę antysemickimi inwektywami. Według mediów, Galliano powiedział do nich: "Brudne żydowskie gęby, powinniście nie żyć". Para natychmiast zgłosiła się na policję i Galliano został zatrzymany. W następstwie zarzutów wobec Johna Galliano dom mody Dior zwolnił projektanta ze stanowiska dyrektora artystycznego w trybie natychmiastowym. Do tej pory nie wiadomo, kto zastąpi Brytyjczyka w słynnym koncernie. We francuskich mediach nie ustają spekulacje na ten temat. Padają nowe nazwiska przypuszczalnych następców, takich jak Riccardo Tisci, Haider Ackermann czy Azzedine Alaia. Jednak zarząd Diora wstrzymuje się z decyzją i nie wypowiada się na razie na ten temat.
PAP, arb